Wieczorna rozmowa - czwartek
- Popatrz jako nowoczesna – zdziwił się. - Kto by się tego spodziewał ? – dodał.
- Janka opowiadała, że kiedy ta bomba ciążowa eksplodowała w ich domu, to nawet była propozycja usunięcia.
- Co ty mówisz !? – złapał się za czoło, co było znakiem maksymalnego poruszenia.
- Tego bym się absolutnie nie spodziewał – dodał.
- Wiesz, kiedy mi to wszystko Janka opowiadała, odniosłam wrażenie, że ona też byłaby zadowolona z takiego rozwiązania. Podobno Janusz jest załamany.
- Załamany ? Tak naprawdę, to powinien się cieszyć. Zawsze taki religijny, powinien natychmiast przebaczyć Ani i być zadowolony, że Bóg dał mu wnuka. Głosił takie wspaniałe poglądy, ochronę życia i te inne sprawy a sam postępuje zupełnie odwrotnie. Widzisz jacy ludzie są. To się nazywa hipokryzja czyli parszywe, świńskie reguły życia. A przecież religia ma być dobrocią...
- Janusz to nie religia – przerwała mu, bo zapalał się coraz bardziej. Wszędzie są ludzie dobrzy i ludzie źli. Uczciwi i nieuczciwi.
- O.k. rozumiem.
Ciągnęła swoją myśl, nie zważając na jego słowa - Księża, sportowcy, politycy...
Tym razem on jej przerwał – Widzę że chcesz pogadać o polityce, całkiem interesujący temat.
- No też masz pomysły, bez sensu. Spać bym nie mogła - wzdrygnęła się.
Wstał i przeciągnął się.
- No to idziemy do łóżek, bo jutro trzeba rano wstawać do pracy. O Jezu, jak ja tego nienawidzę ! – wymamrotał wyciągając ręce w górę.