Wieczerza o północy cz-1

Autor: annakowalczak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- O co jeszcze ci chodzi? – spytał szorstko.

- O nic, tylko chcę wiedzieć, czy nie płakała?

- Nie, nie płakała. Ania jest mądrą dziewczynką i doskonale się orientuje, że dla jej dobra musi pozostać w szpitalu. Wytłumaczyłem jej, że w drugie święto przyjedziemy z prezentami od gwiazdora.

- A dlaczego nie w pierwsze święto?

- W pierwsze święto jesteśmy zaproszeni, do mojej mamy na świąteczne śniadanie.

- Chyba nie myślisz, że wstanę z łóżka skoro świt, żeby twojej matce zrobić przyjemność.

- Wcale nie musisz wstawać skoro świt, śniadanie jest zaplanowane na dziesiątą.

Walentyna ujęła się rękoma pod boki i groźną miną spojrzała na męża.

- Posłuchaj Filipie. Jeśli twoja matka jest ci milsza, od własnego dziecka, to możesz wyjść już teraz i zostać od razu na świątecznym śniadaniu. Chcę żebyś wiedział, że do naszej córki pojadę jutro od samego rana. I żeby było jasne pojadę sama, bez ciebie.

Filip ujął dłoń Walentyny, nabrał w płuca powietrza, a potem odezwał się dość ostro.

- Ty mnie posłuchaj, moja droga! Wcale nie jesteś lepszą matką, niż ja ojcem. Jak mogłaś dopuścić, by twoja córka nabawiła się astmy?! Jeśli chodzi o mnie, to właśnie ty zrobiłaś mnie ojcem! Chyba nie zapomniałaś, jak nalegałem byś usunęła ciążę. Ty jednak postawiłaś na swoim i urodziłaś dziecko. Chore dziecko – powtórzył nieco ciszej. – Przykro mi, że nie jestem tatusiem, jakiego sobie wymarzyłaś. Ale nie moja wina, że nie potrafię udawać - wypowiedziawszy te raniące słowa, wolnym krokiem skierował się do łazienki i zaczął gwizdać Kolendę.

Walentyna osunęła się na stojący w pobliżu taboret. Łzy dławiły ją w gardle, nie potrafiła wydobyć z ciebie ani jednego prostego sowa. Ukryła twarz w dłoniach: cicho szlochała. Jednak żal narastał, natomiast cichy szloch, zamienił się w niepohamowany głośny płacz. Ale tego rozpaczliwego płaczu nie słyszał Filip, bo zagłuszał go szum wody napełniający wannę. To wszystko wina jego matki – szepnęła przez łzy. Gdy szum wody ustał, przetarła palcami zapłakane oczy, wydmuchała nos i na palcach przeszła obok łazienki. Przez uchylone drzwi dostrzegła męża. Nie spojrzał w jej stronę. Moczył się w obfitej pianie nie przestając, gwizdać Kolendy. Walentyna pospiesznie ubrała czarne spodnie oraz biały puszysty golf. Narzuciła kurtkę, wsunęła pod pachę torebkę, bardzo cicho zamknęła drzwi i udała się do swojego samochodu. Przez chwilę się zawahała, czy będzie bezpieczne wyjechać samochodem. Ostatnio coś stukało w silniku, hamulec ręczny też nie był w najlepszym stanie. Filip wiedział o tym i obiecał, że zaraz po świętach – odstawi samochód do mechanika. Tym bardziej, że zbliżał się okres przeglądu. Walentyna zgadzała się z decyzją męża, gdyż doskonale się orientowała, czym zagrażają niesprawne hamulce. Jednak dzisiaj było inaczej. Do głębi poruszona słowami Filipa nie chciała, myśleć o stukającym silniku ani o niesprawnych hamulcach. Po prostu chciała dziś być sama, ze swoimi myślami i wielkim bólem w sercu. – Pojadę do małej. Przez drogę się trochę uspokoję, uściskam ją mocno, a potem wrócę. Ale nie do domu. Wolę spać na dworcu kolejowym pośród bezdomnych, niż zasiąść do wigilijnej wieczerzy z Filipem – powiedziała wsiadając do samochodu.

Zazwyczaj jazda samochodem uspakajała Walentynę, tak dzisiaj nie jest w stanie nic jej uspokoić. Czuła się jak ten karp w zlewie, który walczył o każdy łyk wody. Nie mogła oddychać, a jej zbolałe serce przygniatał ciężki głaz, który ograniczał dopływ do płuc powietrza. Łzy napływały do oczu i spływały po policzkach, zostawiając piekące ślady. Było jej przykro. Nie potrafiła pojąć Filipa. Jak mogły mu przejść przez gardło, te raniące słowa? Właśnie teraz, kiedy ich jedyna córka ukończyła pięć lat. Zatrzymała się na poboczu, jakiejś nieoświetlonej drogi i zapaliła papierosa. Już od paru dni, coraz częściej sięgała po ten nałóg. Jednak dzisiaj, nawet cała paczka by nic nie dała, żeby ją wyciszyć na tyle, by była w stanie pozbierać porozrzucane myśli. Wyjęła komórkę i wystukała numer do rodziców.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
annakowalczak
Użytkownik - annakowalczak

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2018-12-26 19:20:59