Walizka Mamusi

Autor: lordziknedzik
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

knęła moja Rodzicielka kochana.
 - Ja wam mówię, że to robota tego łobuza Pawła. – Powiedziała Babcia, mając na myśli mojego kuzyna. – On wcale do Hameryki nie pojechał, jak mówił, tylko się zaszył tutaj i w mafii pracuje.
 - W naszej pabianickiej mafii? – Jemioła, prawie zawsze zgadzający się ze swoim chlebodawcą we wszystkich sprawach, tym razem wyglądał na nie do końca przekonanego. 
 - No pewnie, przecież zawsze lubił nasze miasto, to i pracuje tutaj. – Odparła Babcia. 
 - Ech, ty i twoje teorie. – Mruknęła Mamusia. – Wszystko jedno czyj on jest, na pewno nie jest mój i go nie chce. 
 - Racja, za ładny to on nigdy nie był, ja też bym go nie chciał. – Kiwnąłem głową, potakująco. – A w ogóle, to zamknijcie walizkę, bo on na mnie patrzy tak, z wyrzutem.
 Mamusia spełniła moją prośbę, po czym na nowo rozpoczęliśmy naradę.
 - Jak możemy się pozbyć ciała. – Spytał Jemioła konspiracyjnym szeptem.
 - Spalić, pociąć na kawałki i wrzucić do lodówki, dać na pożarcie psu… - Piotruś zaczął wymieniać pomysły.
 - Oszalałeś? Burka chcesz tym karmić? – Powiedziała Babcia ze zgrozą w głosie. – Jeszcze się zatruje, biedaczysko. 
 - Wiem, mam pomysł! – Krzyknęła nagle Mamusia tryumfalnie. – Utopimy ciało!
 - No, no, Mamusia jak widzę wprawy w nowym hobby nabiera. Już nawet pomysły, co robić, z trupami zaczynają się rodzić.
 - Tylko gdzie go utopimy? Rzeczka jest, ale płytka, że pół tyłka by mu wystawało. – Powiedziała Babcia.
 - Jest jeszcze jeziorko. – Przypomniałem.
 - Ale wodę w niego spuszczają na zimę. Nie nadaje się. – Stwierdziła Mamusia.
 - Do zimy już dawno go zeżrą ryby i nie będzie sprawy. A tak, to jak spuszczą wodę, to może nawet Mamusia walizkę odzyska. 
 - Jak to: odzyskam walizkę? Przecież, mamy utopić pana Prezydenta, a nie moją walizkę. 
 - A gdzie go Mamusia włoży? – Piotruś stanął po mojej stronie. - Nie mamy, w co go wepchnąć, a tam już siedzi i pewnie jest mu dobrze. Obciąży się tylko kamieniami, żeby nie wypłynął i można go tam zostawić. Ryby będą miały, co jeść i na wiosnę będzie, co łowić. Same plusy.
 
 Stanęło na tym, że wrzucimy pana Prezydenta do jeziorka i będzie spokój. Jemioła ruszył po samochód, a ja z braciszkiem poszedłem pozbierać kamieni, bo Mamusia chyba nie pomyślała o tym, co zrobić z trupem, po tym, jak już wróci z Tajwanu i nie zebrała ich wcześniej.
 Poszliśmy do parku z plecakami i zaczęliśmy ładować wszystko, co udało nam się odnaleźć. Robiło się już ciemno, a „akcję” zaplanowaliśmy na noc. Było jeszcze sporo czasu. 
 Nagle, gdy zbierałem z ziemi dość duży kamyr, który miałem zamiar wsadzić w nogi pana Prezydenta, żeby ładnie poszedł na dno, usłyszałem na głową czyjś władczy głos:
 - A co wy tu robicie chłopcy? 
 Spojrzałem w górę i ze zgrozą zobaczyłem nad sobą faceta ubranego w niebieski kolor. Albo wariat, albo policjant. Szczerze mówiąc, wolałbym to pierwsze. Przez chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. 
 - Zbieramy kamienie, panie władzo. – Odparł rezolutnie Piotruś. On nigdy nie tracił głowy. 
 - A na co wam te kamienie? – Zdziwił się policjant.
 - Nie powinienem mówić, ale ponieważ jest pan policjantem, a policji trzeba zawsze odpowiadać na pytania, bo jak mówi Jemioła, wezmą mnie do paki, a skoro już muszę powiedzieć, to muszę powiedzieć prawdę, bo mamusia mówi, że nie wolno kłamać, to powiem. – Wywalił z siebie z prędkością karabinu maszynowego. Zanim zdążyłem zareagować i go powstrzymać, stwierdził z dziecinną radością: - Zbieramy kamienie, bo Mamusia przywiozła z Tajwanu trupa pana Prezydenta i teraz musimy go wrzucić do jeziorka, bo nie może stać tak u nas na środku dużego pokoju, a warszawiakom go nie oddamy, bo ich nie lubię. 
 Stróż prawa spojrzał na niego z szeroko otwartymi ustami, po czym odszedł powoli, zastanawi

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
lordziknedzik
Użytkownik - lordziknedzik

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2009-09-08 19:49:42