Walentynki
Poranek jak to poranek. Zwykły, nieznośny, ponury. Skutki wczorajszej imprezy dodatkowo potęgują niechęć wstania, lecz mimo tego nasz bohater podnosi się po to żeby zaraz upaść. Po kilku nieudanych próbach nareszcie stoi na nogach, przeciera oczy, włącza telewizor. Pierwszą rzeczą, która wpada mu w oko jest niezliczona ilość serc, kwiatów oraz wszechobecnego szczęścia. Po chwili dociera do niego, że ten okropny dla niego dzień jest dniem zakochanych. Dając upust swojej złości poprzez kilka dosadniejszych przekleństw zmierza do kuchni po coś do jedzenia. „Na bogato”- mówi do siebie otwierając lodówkę. Zaraz po tym z trzaskiem zamyka lodówkę, chwyta telefon i wybiera numer do pizzerii. Zajęte. Nie przejmując się wybiera po raz kolejny ten sam numer. Jest sygnał. Po odbyciu krótkiej rozmowy, rozłącza się i zmierza do łazienki. Po szybkim prysznicu i ubraniu się rozlega się dzwonek do drzwi. Na całe szczęście okazał się to rozwoziciel pizzy. Bohater szybko wyjmuje pieniądze, zostawiając resztę rozwozicielowi i następnie kieruję się do pokoju, gdzie przy głupiej amerykańskiej komedii chce się posilić. Zadowolony z siebie, wybucha śmiechem i zaczyna jeść. Je tak jakby ktoś miał zaraz zabrać mu ten posiłek. Wreszcie koniec, zarówno „komedii” jak i posiłku.
Patrząc w kalendarz ku swemu zadowoleniu stwierdza, że jutrzejszy dzień jest dniem wolnym więc bez chwili namysłu” łapie” za komórkę i rozpoczyna organizowanie swego wieczoru. Nic jednak nie idzie po jego myśli, po piętnastej rozmowie, słysząc tą samą odpowiedź „ Sorry stary, idę z dziewczyną do kina/na kolację/jestem zajęty” zdenerwowany rzuca telefonem za siebie i pogrąża się w zadumie „Czy to ja jestem jakiś inny czy to może oni. Może to czas na ustabilizowanie się emocjonalne? Może też kogoś zaproszę na kolację albo do kina? Tylko kogo?”. Nie czekając chwili loguję się na „fejsie” i przegląda płeć piękną wśród swoich znajomych „Ta nie, ta też nie, ta ma chłopaka”- mówił do siebie. Tak mija 10 następnych minut, aż w końcu trafia na tą jedną, zapomnianą, znienawidzoną. Jego pierwszą poważną w życiu miłość po której nic już nie było takie jak wcześniej. Dając jej całego siebie ona go odrzuciła. Jedyne co z niej pamiętał to czerń. Czarne włosy, czarną kurtkę, czarne paznokcie. Istna bogini ciemności. Wszystkie emocje nagle napłynęły. Z tego wszystkiego musiał wstać, iść do kuchni i zapalić. „Nie, nie wracam do tego, nie napiszę do niej”- powtarzał sobie. Po podwójnej dawce nikotyny uspokoił się, ubrał i wyszedł z domu. „Skoro nie chcą się ze mną bawić to prosić się nie będę i sam sobie zorganizuję wieczór. Łaski bez.” –myślał. Myślał intensywnie lecz nie tylko o swoim wieczorze. Myślał o Niej. Nie wiedząc co z sobą zrobić, chodził to tu, to tam. Po drodze mijał wiele zakochanych par. Uśmiechniętych, szczęśliwych, całujących się. Pogrążał się w coraz to większej nostalgii. Wrócił do domu. Niezbyt zadowolony ze swojej przechadzki. Nagle go oświeciło. Szybko sprawdził w Internecie gdzie organizowane są jakieś imprezy. Nie musiał szukać długo. Start- 21 00. Spojrzał na zegarek – 18 00. „czasu jak marasu”- pomyślał. Szybki obiad, prysznic i przygotowanie swojego stroju. Wszystko musi być idealne. Począwszy od skarpetek kończąc na kurtce. Trochę mu to zajęło. Szybka kontrola czasu- 20 00 ”idealnie, idziemy na połów”- powiedział dumnie, zamykając drzwi swego mieszkania.
Po dwóch przesiadkach autobusowych znalazł się pod klubem. Ku jego zadowoleniu kolejka była całkiem spora. Mija chwila i bohater wchodzi do środka „To jest to, tutaj należę”- myśl przebiega przez jego umysł. Nie czekając chwili udaję się do baru po kilka głębszych na odwagę. Kończąc ostatniego drinka zauważa dziewczynę, która mu się przygląda. Podchodzi do niej, oferuję napój i rozpoczyna standardową procedurę podrywu dziwiąc się, że ona działa. Kilka minut później kiedy alkohol zaczyna działać wszystko dzieję szybko. Parkiet, palarnia, bar, parkiet i na koniec niekoniecznie krótka wizyta w toalecie. Zapinając rozporek kończy nową znajomość z dziewczyną, której imienia nie zdążył zapamiętać. Powtarzając schemat szybko poznał i równie szybko zapomniał o dwóch podobnych dziewczynach. Bawiąc się w najlepsze zauważa czarny kształt. Czarny kształt tańczący tyłem do niego. Niestety nie zdążył na tyle szybko zareagować aby go nie zauważyła. Bez słowa podeszła do niego, pocałowała na przywitanie, wzięła pod rękę i wyszła z Nim na zewnątrz. Nie wiedząc za bardzo co zrobić poszedł z Nią nie stawiając żadnego oporu. Alkohol robił swoje, nie dostrzegł w Niej żadnej wady. Jedyne myśli jakie krążyły w jego głowie dotyczyły Jej. Jej pięknych włosów, figury, urody. Kiedy znaleźli się na zewnątrz podmuch zimnego wiatru nieco otrzeźwił bohatera. Bez słowa wyciągnął papierosa i zapalił. Zaoferował również Jej gdyż wiedział, że owszem pali lecz nigdy nie za swoje. Patrząc proste w Jej oczy zapytał: