"Veronica" [tytuł roboczy] Epizod 1

Autor: Wolverine_Girl
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Chodzisz do mojej klasy, prawda? – zapytałam w końcu.

- Marek – przedstawił się ukazując w szerokim uśmiechu szereg białych zębów – A ty jesteś Veronica…

Nie zapytał. Po prostu stwierdził to.

- Tak – odwzajemniłam uścisk – Co ty tu robisz?

- Poznaję nowych ludzi – tym razem odwzajemniłam uśmiech – A zaczynam od płci pięknej.

- Nie lecę na tanie teksty – zastrzegłam.

- Ależ nie mam zamiaru cię na takie podrywać – puścił moją rękę i rozłożył się na ławce – Ja się nie zakochuję. No, chyba, że chcesz być dziewczyną na jedną noc… No, może jak się spodoba, to nawet na kilka…

- Idiota – oparłam się tak, żeby móc na niego patrzyć – Już cię nie lubię, wiesz?

- Taaa… Jak to miło wiedzieć, że czujemy to samo…

I tak już zostało na resztę licealnego życia. Chodziliśmy do jednej klasy, widywaliśmy się codziennie. On miał swoją grupę kumpli, ja swoje koleżanki. Ale zawsze trzymaliśmy się pełną ekipą. Skład się zmieniał, my pozostawaliśmy. Wszelkie akcje, które ustawialiśmy, wypady do kina czy knajpy, szkolne imprezy, czy wycieczki. Grill pod oknami sali od polskiego, bałwan na drugim piętrze, fałszywe pięćdziesięciozłotówki na żyłkach wędkarskich… Wszystko organizowane razem. Ale to nie zmienia faktu, że okazywaliśmy sobie niechęć na każdym kroku. Każdy w szkole wiedział, że się nie znosimy i chyba w sumie taka była prawda… Wkurzał mnie i tyle. I podejrzewam, że z wzajemnością.

Któregoś dnia nasz wychowawca poprosił Marka, żeby poszedł po coś do dyrektora.

- Weź swoją koleżankę – rzucił.

- To NIE jest mój kolega!

- To NIE jest moja koleżanka! – krzyknęliśmy jednocześnie.

I obojgu było nam z tym dobrze. A wiec co się właśnie stało?!

 

- Słyszałem od chłopaków. W sto procent z angielskiego nie wątpiłem, ale sto procent z ustnego polskiego? U Krzyszkowskiej? Jestem z ciebie dumny…

Nic się nie zmieniło. Nadal stałam osłupiała wpatrując się w niego kompletnie nic nie rozumiejąc. Muzyka w tle nagle przycichła, jakby specjalnie na tę okoliczność. Ale to nie mogło być spowodowane nami. Oboje staliśmy przecież przed klubem. Nikogo obok nie było.

- Marek… Co… Co ty wyprawiasz? – ja, zazwyczaj pewna siebie i wygadana nie miałam pojęcia, co powiedzieć… Zatkało mnie.

- Nie wiem – zanim zdążyłam cokolwiek ogarnąć podszedł bliżej, nachylił się nade mną i pocałował tak, że świat zawirował dookoła, a nogi stały się nienaturalnie miękkie – Eeee tam… Jednak kiepsko całujesz…

- No chyba sobie żartujesz – chwyciłam go za materiał koszuli i przyciągnęłam do siebie – Co ty możesz wiedzieć…

 Wspięłam się na place i wplotłam palce w jego włosy. Tym razem już się nie opierałam. Wręcz przeciwnie, nawet mi się to spodobało… Marek objął mnie w talii, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję.

- Zaczyna padać – szepnęłam, gdy pierwsza, drobna kropla deszczu spadła na mój policzek. Zanim się spostrzegłam kolejne poszły w ślad koleżanki rosząc nas oboje.

- Wracamy do środka – okrył mnie swoją bluzą i otaczając ramieniem zaprowadził do klubu.

 

- Jakoś ciągle nie mogę się do tego przyzwyczaić – Gośka aż wzdrygnęła się na wspomnienie mnie i Marka całujących się na pożegnanie. Mimo, że od tego momentu minęło ładnych parę godzin i zdążyłyśmy już odespać całonocną imprezę nadal nie mogła się z tym pogodzić -  Dziewczyno, czegoś ty się naćpała w tym klubie?!

- Daj se spokój – do pokoju wpadł Jacek. Rzucił na łóżko masę słodyczy i chipsów i wskoczył między nas dwie – Wszyscy wiedzieli, że to się tak skończy.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Wolverine_Girl
Użytkownik - Wolverine_Girl

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-08-19 13:14:28