Urlich von Jungingen
Weszli do dużej sali, na jednej ścianie całkowicie przeszklonej. W środku ustawiony był rząd ławek, przy każdej stało jedno krzesło, oprócz tego na blatach leżało kilka kartek papieru A4 i długopis.
- Proszę zająć miejsca. Zanim zaczniemy, jeszcze kilka słów o etapach rekrutacji, które dziś państwa czekają – kobieta, która przyprowadziła grupę, stała teraz na środku sali i spoglądając pewnie w stronę osób siedzących w ławkach kontynuowała swoją wypowiedź:
- Nazywam się Małgorzata Szczyrba, jestem szefową działu HR Shmidtt Company Polska. Dziś przed państwem dwa etapy rekrutacji. Pierwszym, który zaczniemy niezwłocznie, będzie test wiedzy z zakresu rynków finansowych, drugi etap natomiast to rozmowa kwalifikacyjna po niemiecku z prezesem kompanii Shmidt na całą Europę. Nasz dzisiejszy gość przyjechał do nas specjalnie z Berlina. To dowód na to, że firma bardzo poważnie podchodzi zarówno do samej rekrutacji, jak i do przyszłości polskiego oddziału. – Podczas tej długiej przemowy kobieta ani razu nie ściągnęła wzroku z grupy osób w ławkach.
– Za chwilę zaczniemy test wiedzy, który państwu rozdam. Przed sobą macie kartki do robienia notatek. Od momentu, kiedy włączę zegar będą mieli państwo 60 minut na napisanie i oddanie testu. Czy są jakieś pytania? – odpowiedziała jej cisza.
- Dobrze, a więc zaczynamy – mówiąc to wzięła z biurka arkusze i zaczęła je roznosić między ławkami.
Chwilę później zawieszony na drzwiach licznik ruszył.
Waśniewski chwycił długopis. Rzucił okiem na kartkę, by przenieść wzrok na ponętne nogi sąsiadki z rzędu obok. Potem znów wrócił do testu. „Łatwizna” – przeszło mu przez myśl. Na pierwsze pięć pytań odpowiedział bez wahania. Zatrzymał się na chwilę nad szóstym, ale i je szybko zaliczył.
Shmidtt najpierw sprawdzał wiedzę z zakresu instrumentów finansowych, potem prosił o analizę techniczną wykresu giełdowego, następnie spytał o hipotetyczne zachowanie w przypadku przeceny waluty Euro, chciał też wiedzieć czy kandydat uważa za ryzykowny wykup obligacji kolejnego zadłużonego kraju, gdzie ludzie – by spłacić długi państwa wobec banków – musieli pracować do 70 tki, 6 dni w tygodniu, bez ulg podatkowych i z wynagrodzeniami obciętymi o 2/3. „No tak. Shmidtt pyta o siebie” – pomyślał Waśniewski i szybko odpowiedział na pytanie: „najpierw należy doprowadzić do wywołania presji na zwiększenie oprocentowania tychże papierów, żeby taki sobie kraik – dajmy na to Polska, płacił nawet 10 procent odsetek rocznie, a potem można spokojnie kupić te obligacje. Dłużnika już mamy w garści”. Oczywiście Waśniewski nie odpowiedział dokładnie w ten sposób, ale właśnie o to – generalnie - chodziło.
Po 25 minutach test miał praktycznie rozwiązany. Oderwał się od pisania, podrapał po nosie i przypomniał sobie o bąku, który w sekretnym miejscu czekał na to, by go wreszcie wypuścić na wolność.
Może teraz? Ostatecznie – czemu nie. Test już napisał. Mógł spokojnie udać się na małą przechadzkę. Choćby do toalety. Może i na papierosa. Miał ponad pół godziny w zapasie.
Zadowolony z siebie wstał i ruszył pewnie w kierunku biurka, gdzie oczekiwała pani od HR.
Uśmiechnął się do niej mile. – Już? – zapytała odwzajemniając uśmiech. Pokiwał jej twierdząco, odłożył test i ruszył w stronę wyjścia, napotykając po drodze na przyprawione zawiścią spojrzenia innych kandydatów.