Trzy dni temu

Autor: eklerek123
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

  Znalazłem się w dużym pomieszczeniu z kilkoma rzędami zapełnionych książkami półek. Było tu widno od wiszących u sufitu lamp. Zrobiłem kilka kroków lustrując dokładnie poszczególne półki, kiedy spośród dwóch, podpisanych jako „Etymologia” i „Masoneria” tuż przede mną wyłoniła się wątła postać starego mężczyzny.

  - Dzień dobry – powiedziałem lekko wystraszony.

  - Witaj Szarlatanie – odrzekł mężczyzna wycierając szmacianą chustką nos. – Proszę, siadaj.

  Siedliśmy naprzeciwko siebie przy owalnym stoliku. Co chwila spoglądałem na starca nieufnie. Skąd on znał moje imię?

  - Sam pan tu mieszka? – zacząłem rozmowę. 

  - Tak.  

  - Dlaczego?

  - Widocznie niewielu dostrzega to miejsce – odpowiedział szybko. Było w nim coś bardzo dziwnego; niby wyglądał tak, jak każdy inny dziadek: miał brodę, siwe włosy i pomarszczoną twarz, ale w oczach… Z oczu przypominał mi psychopatę.

  - Niestety nie mogę zaoferować nawet kawy – przeprosił. – Mam nadzieję, że nie będziesz…

  - Nie przyszedłem tu, by popijać kawkę – uciąłem. Nie lubiłem, gdy ktoś owija w bawełnę.

  - Rzeczywiście – przyznał. – Przesłuchałeś kasetę?

  Skinąłem głową na potwierdzenie.

  - Zatem opowiem ci o mieszkającej tu przed osiemdziesięcioma laty rodzinie Paterków. Stefan – głowa rodziny, Maria – jego żona, Sylwia – ich córka, i Marek – syn. Ten ostatni, nawiasem mówiąc, był lekko szurnięty. Zresztą, jest po dziś dzień.

  Starzec kaszlnął kilka razy w pięść, wygodniej usiadł i oparł łokcie o stolik.

  - I pomyśl sobie – kontynuował – że pewnej nocy zabił całą swoją rodzinę. Ojca, matkę i siostrę. A wiesz, po co to zrobił? Tylko po to, by odnaleźć ich potem w innym wymiarze…

  - Pan jest nienormalny! – krzyknąłem. Oczekiwałem kryminalnej zagadki, a tym czasem znalazłem się w domu jakiegoś szajbusa. – Idę stąd!

  Zerwałem się z krzesła i skierowałem ku wyjściu.

  - Chciałbyś spotkać się ze swoimi rodzicami? – zapytał. Stanąłem w drzwiach. Moi rodzice zmarli w wypadku samochodowym, kiedy miałem dziewięć lat. Zaczynam się bać tego człowieka…

  - Moi rodzice już nie żyją – powiedziałem odwracając się do starca.

  - W tym wymiarze nie, ale w innym tak. Zresztą, chodź i sam zobacz.

  Przyjrzałem mu się badawczo. Niestety nie wyczytałem z jego wyrazu twarzy, skąd tyle o mnie wiedział.

  - Prowadzi pan – uległem. Przepuściłem starca na schodach, bo jakoś nie chciałem go mieć za swoimi plecami.

  Poszliśmy do przestronnego pokoju, który zapewne kiedyś był salonem. Teraz oprócz obskurnych mebli i zwisających z sufitu pajęczyn, znajdowało się w nim tylko duże, wykończone drewnianymi ramami, lustro. To właśnie w nim starzec kazał mi się przejrzeć.

  - I co widzisz? – spytał.

  To było niesamowite, ale w gładkiej tafli szkła widziałem piętnasto-, może szesnastoletniego chłopca wraz z dwojgiem starszych osób. To byłem ja z moimi rodzicami. Ubieraliśmy wspólnie bożonarodzeniową choinkę.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
eklerek123
Użytkownik - eklerek123

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-01-11 18:41:57