"To, co nam by³o, to nie by³a mi³o¶æ..."
Wiedzia³a, ¿e zdradzi³a Olka, nie wiedzia³a tylko w jaki sposób mu o tym powiedzieæ.
- Poczekaj, nie teraz ! Doradza³a jej Ulka, jeste¶ g³upia, nie rób mu tego. Daj sobie czas, miesi±c, zobaczysz. Wspomnisz moje s³owa. Zostawi Ciê, znajdzie sobie inn±, takich jak Ty jest tysi±ce to bawidamek, nigdy nie odejdzie od ¿ony i dzieci. Nie wiem w jaki sposób mydli tym wszystkim dziewczynom oczy, ale robi to perfekcyjnie.
- Ulka, przestañ. On chce byæ ze mn±. Ze mn± rozumiesz? A mi jest przy nim dobrze. Rozumie mnie, docenia. Mamy wspólne pasje i zainteresowania. Poza tym, seks jest inny, cudowny.
- Och, dziewczyno, wróæ na ziemiê, jeste¶ dla niego tylko zdobycz±. Bêdzie polowa³ dopóki nie odbije siê od ¶ciany. Nie poznajê Ciê, co On z Tob± zrobi³.
Gor±ce uczucie trwa³o jeszcze kilka p³omiennych tygodni. Pani Kasia podejrzewa³a, ¿e Anka wpad³a w sid³a doktora. Próbowa³a przemówiæ jej do rozs±dku, niestety bezskutecznie. Tylko Ona sama mog³a przekonaæ siê na w³asnej skórze, do krwi poczuæ swój b³±d, swój grzech. Oplót³ j± ramionami swoich k³amstw i karmi³ nimi do syta. Wykorzysta³ w najgorszy z mo¿liwych sposobów, zrani³ bole¶nie, tak jak tylko mo¿na zraniæ kobietê. Wszystko rozpad³o siê po dwóch miesi±cach. Nagle przesta³a byæ Jego Anulk±. Ju¿ nie prawi³ jej komplementów, nie chcia³ bywaæ blisko, nie ca³owa³ nadgarstków, nie odwozi³ do domu, nie przeczesywa³ palcami jej w³osów. Skoczy³y siê namiêtno¶ci± us³ane noce, pe³ne po¿±dania skrzy¿owane w swoj± stronê spojrzenia. Szepty i westchnienia. Byli ju¿ bardziej obok ni¿ ze sob±. Powiedzia³ jej ¿e chce ratowaæ swoje ma³¿eñstwo, a Ona mia³a wra¿enie, ¿e to tylko sen. Z³y sen.
Sk³ada³a siê przez kilka tygodni w jedn± ca³o¶æ. Olek oczywi¶cie nie ¶wiadomy niczego, stara³ siê...
A do Anki dopiero teraz dotar³o, jak bardzo go skrzywdzi³a, postanowi³a ratowaæ, to co pozosta³o z ich dawnego zwi±zku, oprzytomnia³a, za pomoc± przyjació³ wziê³a siê w gar¶æ. Z dnia na dzieñ coraz bardziej oddala³a siê od Artura i pêkniêtych wspomnieñ. Wraca³a do ¿ycia. U¶miecha³a siê, skoñczy³a sta¿, znalaz³a pracê w pobliskiej przychodni. By³o normalnie. Nigdy wiêcej nie powróci³a my¶lami do tamtego ¿ycia, do tamtego snu. Nie widzia³a go ju¿ nigdy potem, s³ysza³a tylko, ¿e spotyka siê z Ka¶k±, Jolk±, Ewk±...
By³o jej ¿al, ¿e nie pos³ucha³a swojej wewnêtrznej suflerki, ¿e za nic mia³a trze¼we spojrzenia przyjació³, rady...
Musia³a siê oparzyæ i zrobi³a to bole¶nie. Ale czas leczy rany. Nauczy³a siê jednego, szczê¶cie budowane na czyim¶ nieszczê¶ciu to tylko pozorne znaczki mi³o¶ci. A wszystko to, co czynimy innym wraca do Nas.
- Tato, tatko, chcê te buciki, proszê...
- Kochanie, przecie¿ tatu¶ wczoraj kupi³ Ci podobne.
- Dla Was wszystko Moje skarby...
Us³ysza³a i gwa³townie odwróci³a siê na palcach. To by³ On. Nie mog³a uwierzyæ. Piêkny obrazek, kochaj±cej siê rodziny. Bez chwili namys³u, podesz³± ¶mia³o.
- Dzieñ dobry, przywita³a siê z Arturem, dzieñ dobry pani, poda³a d³oñ jego ¿onie.