"To, co nam by³o, to nie by³a mi³o¶æ..."
Kiedy Anna skoñczy³a pracê, po¿egna³a siê z ca³± za³og± i opu¶ci³a klinikê. Mia³a spotkaæ siê dzi¶ z Olkiem, ale jako¶, wcale nie to absorbowa³o jej umys³. My¶lami by³a w gabinecie Artura. Nie mog³a przestaæ o nim my¶leæ. Usiad³ wygodnie w fotelu jej my¶li i ani my¶la³ by go opuszczaæ. Wieczorem spotka³a siê z Ulk±, swoj± przyjació³k±, opowiedzia³a jej o wra¿eniach dnia, nie pomijaj±c rzecz jasna osoby dr Bregu³y.
- Anka, Tobie kwitn± rumieñce kiedy o nim mówisz.
- No co¶ Ty, to ¶wietny specjalista, cieszê siê, ze trafi³am pod jego skrzyd³a, wiesz ile mogê siê od niego nauczyæ ?
- Tak. Tylko obawiam siê, ¿e to nie tylko jedyny powód Twojego entuzjazmu.
- Daj spokój, mam swojego Olka, kocham go i jestem szczê¶liwa. Zreszt± Artur ma ¿onê i dzieci. Co prawda, obecnie s± w separacji, ale widaæ, ¿e bardzo kocha swoj± rodzinê...
- Tak ? Zapyta³a Ulka, zd±¿y³ Ci o tym wszystkim opowiedzieæ w ci±gu pierwszego dnia? Podejrzany typ...
- Przestañ, wszêdzie wêszysz podstêp.
- Nie, Moja droga, ja w przeciwieñstwie do Ciebie, trzymam g³owê na karku a nie w chmurach.
Dziewczyny po¿egna³y siê. Anka wraca³a do domu, pe³na sprzeczno¶ci. Przed oczami wci±¿ mia³a czaruj±cy u¶miech Artura, jego zabawny wyraz twarzy, g³êbokie spojrzenie zapieraj±ce dech... ach pomy¶la³a...
Kolejne dni przypomina³y trochê kadr z romantycznego filmu. Anna promienia³a. Piêknia³a. A wszystko to, za spraw± doktora, który obsypywa³ j± komplementami, flirtowa³ s³owami. Z³ot± obr±czkê schowa³ g³êboko na dno szuflady, a plan zdobycia Anny, górowa³. Którego¶ dnia, kiedy oboje skoñczyli pracê, zaprosi³ j± na drinka. Dziewczyna bez chwili namys³u zgodzi³a siê. Ca³y wieczór zajê³o jej robienie siê na bóstwo. Ma³a, czarna sukienka, odkrywaj±ca plecy, sprawia³a, ¿e Ania wygl±da³a ol¶niewaj±co. Jej zgrabne, d³ugie nogi wy¶mienicie pasowa³y do czerwonych szpilek. Szyjê i uszy zdobi³y ma³e pere³ki. Skromny, delikatny makija¿ i nutka mandarynkowych perfum otulaj±ca cia³o. Ca³o¶æ sprawia³a piorunuj±ce wra¿enie.
- No, no gdyby Ciê teraz Olek widzia³... komentowa³a Ulka.
- O co Ci chodzi ? Olek jest u rodziców. Poza tym to, tylko spotkanie z koleg± z pracy.
- Tak, tak, ³owc± kobiet. Uwa¿aj, Anka, dobrze Ci radzê.
Nie wziê³a sobie do serca s³ów przyjació³ki, a powinna. Szybko dotar³a na umówione miejsce. Czeka³ na ni±, widzia³a jak rozgl±da siê dooko³a, jak szuka jej wzrokiem. Kiedy przybli¿a³a siê do niego, zauwa¿y³ j± i ¶ledzi³ wzrokiem. Zmierzy³ swoimi oczyma, ka¿dy milimetr jej cia³a. W jego ¼renicach pali³o siê po¿±danie. Jad³ j± ³y¿kami.
- Wygl±dasz prze¶licznie, wyszepta³ ca³uj±c w policzek. I cudownie pachniesz.
Onie¶miela³ j± jak nikt przedtem. Stawa³a siê przy nim, nie sob±. Czu³a siê jak zahipnotyzowana. Niemniej jednak podoba³o siê jej, jak j± uwodzi³, jak docenia³. S³owa, które przykleja³y siê do jej duszy, by³y s³odkie, rozkoszne. Olek ju¿ dawno zapomina³ czêstowaæ j± komplementami. Uwodziæ, flirtowaæ. Przy Arturze czu³a siê kobiet±.
Ca³y czas stara³ siê niby przypadkiem dotykaæ jej skóry, podczas tañca by³ nazbyt blisko Niej, czu³a jego ciep³e, silne cia³o, przez tkaninê sukienki. Jej cia³o reagowa³o na tego mê¿czyznê b³yskawicznie, czu³a w brzuchu stado motyli, tañcz±ce dreszcze na skórze. Ten wieczór zakoñczy³ siê silnym, niekontrolowanym wybuchem po¿±dania. Namiêtno¶æ królowa³a. Osi±gn±³ swój cel, a Ona wpad³a po same uszy. Czu³a siê dopieszczona, piêkna i zrelaksowana do granic mo¿liwo¶ci.