"To, co nam by³o, to nie by³a mi³o¶æ..."
Pani jest z pewno¶ci± ¿on± Artura ? M±¿ tyle mi o pani opowiada³....
Patrzy³a jak z ka¿da chwil± robi³ siê coraz mniejszy....
- Pozwól kochanie, ¿e Ci przedstawiê, to moja... kole¿anka z pracy Anna.
- Mi³o mi Pani± poznaæ, mo¿e usi±dzie Pani z nami i napije siê kawy ? Zapyta³a Jego ¿ona.
- Bardzo dziêkujê, ale spieszê siê do narzeczonego.
- Tak wiem, powiedzia³a kobieta, w narzeczeñstwie jest piêknie, ale... wie Pani co ? W ma³¿eñstwie te¿ nie jest gorzej, prawda kochanie ? Poca³owa³a Artura w policzek. Do widzenia Pani, wszystkiego dobrego.
Wziê³a g³êboki oddech, spojrza³a ostatni raz na Artura. By³ taki malutki. Nic nie pozosta³o z czaruj±cego, uwodz±cego seksownego amanta. Sta³ tam, taki zwyk³y, ma³y-wielki k³amca.
- Do widzenia, mi³o by³o Pani± poznaæ. ¯yczê Pañstwu du¿o szczê¶cia, bo przecie¿ szczê¶cie to w³a¶nie codzienno¶æ.
Odesz³a, nie odwróci³a siê wiêcej, sz³a dumna, zadowolona i utwierdzona w przekonaniu, ¿e post±pi³a najlepiej jak tylko mog³a. By³a bogatsza o kolejne, trudne do¶wiadczenie, to uczyni³o ja silniejsz±.
Znów by³a sob±, Ani±.
A On ?
Nigdy wiêcej ju¿ go nie zobaczy³a, s³ysza³a tylko, ¿e spotka siê z Iwon±, A¶k±, Olk±....