Taksowkarz
Jan Frączak, siedział w swojej taksówce na terenie lotniska Okęcie. Jak każdego ranka, kiedy czekał na klientów, sięgnął po swoja ulubiona gazetę - Fakt. Wielki, czerwony tytuł natychmiast przyciągnął jego uwagę:
“Szok! Zwyrodnialec zamordował 95-letnia staruszkę”.
Nie śpiesząc sie przerzucił kilka stron i zaczął czytać:
“Janina T została zabita czterema ciosami noża. Morderca okazał sie sąsiad Bartosz W (22 l.). Pomagał mu w tym jego brat Damian W (25 l.).
-To tak straszna tragedia! - załamuje ręce sąsiadka, pani Danuta. - Pani Janina nie miała dzieci, znajomych... Mieszkała samotnie. Nigdy nie była zbyt łatwowierna. Ale sąsiadom ufała... To ja zgubiło...
Szczegóły zbrodni odtworzyliśmy na podstawie opowiadań sąsiadów i informacji, których udzielił nam funkcjonariusz policji Krzysztof Cietrzew.
Kiedy braciom skończył sie alkohol, postanowili złożyć wizytę sąsiadce z czwartego pietra. Pani Janina, mimo ze z natury była raczej ostrożna, nie przypuszczała, ze ludzie, którzy codziennie witali sie z nią na klatce mogliby zrobić cos takiego!
Kiedy staruszka odpięła łańcuch i otworzyła drzwi, bracia (jak później sami zeznali) zażądali pieniędzy na alkohol. Pani Janina odmówiła, a wtedy zagrozili jej nożem. Mimo to nie mogła im dąć pieniędzy, ponieważ ich nie miała. Zaoferowała jednak, ze da im 2 złote, które miała przy sobie. To rozsierdziło Bartosza W, który zadął jej 4 ciosy nożem. Zwyrodnialcy, nie przejmując sie wykrwawiającą sie na podłodze staruszka, zaczęli plądrować mieszkanie. Zrabowali srebrny łańcuszek z krzyżykiem, komórkę, święty obrazek w złoconej ramce, pieczeń wolowa, kiełbasę i butelkę taniego wina. Następnie pospiesznie opuścili mieszkanie.
- Jednak nie byli dość ostrożni. - relacjonuje pan Krzysztof z policji - Szukając cennych rzeczy, zostawili odciski palców w wielu miejscach w całym mieszkaniu. Oprócz tego kurtka Bartosza W zaplamiła sie krwią. Kiedy próbowali niepostrzeżenie przemknąć sie z lupami do swojego mieszkania, spotkali na klatce schodowej sąsiadkę.
- To ja ich spotkałam! - powiedziała nam pani Helena - Myślałam, ze zemdleje. Wyglądali jak oszalali. Często spotykałam ich wcześniej, pomagali nosić zakupy. Ale dopiero teraz dostrzegłam w ich oczach szatana! Oprócz tego kurtka jednego z tych bandziorów była zakrwawiona. W rekach nieśli jakieś rzeczy. Gdy mnie zobaczyli ich oczy zaświeciły sie złowrogo! Upuścili wszystko na ziemie. Jakieś szkło sie rozbiło. Myślałam ze to juz koniec. Ten bandzior, Bartosz W rzucił sie na mnie z nożem. Zaczęłam uciekać ile sil! Ale on był zaraz za mną. Na szczęście w pewnym momencie potknął sie i spadł ze schodów. Ten drugi, Damian nie próbował mnie gonić. Był raczej przerażony. Wybiegłam na dwór i poprosiłam pierwsza napotkana osobę, żeby zadzwoniła na policje.
- W chwili zatrzymania Bartosz W miał 2,3 promila alkoholu we krwi, zaś Damian W 1, 2 promila - opowiada Krzysztof Cietrzew. - Funkcjonariusze wezwani na miejsce szybko zauważyli otwarte drzwi na 4 pietrze. Błyskawicznie zabezpieczyli wszystkie ślady na miejscu zbrodni.”