TAK BEZ KOŃCA
- Zrób coś to i ja zrobię! – zirytował się wiele lat potem anioł Kamila, kolegi z jej klasy.
Piąty rok w szkole dopiero się rozpoczął.
- Sam się prosił – wzruszyłem ramionami, szczerząc się – Nie ciągnie się dziewczyn za włosy!
- Kopnęła go tam drugi raz! – zirytował się moim zachowaniem.
- Widać za pierwszym nie pomogło – uśmiechnąłem się na to wspomnienie.
- Jesteś niemożliwy! – uniósł ręce w górę, w geście bezradności – Jak mam na niego wpłynąć żeby przestał, skoro ty jej nie powstrzymujesz?!
- Chyba jest na odwrót – przekornie przekrzywiłem głowę.
Już miał coś na to powiedzieć, ale chyba wreszcie zrozumiał. Uśmiechnąłem się , widząc jego minę.
- Widzisz? – zapytałem.
Roześmiał się , kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Ok, przystopuję go – przyznał.
Zerknąłem na naszą dwójkę, którą właśnie upominała nauczycielka. Wiedziałem o czym myśli Natalia, gdy miała tę swoją nachmurzoną minę. Upomnienia spływały po niej jak woda po kaczce. Jej towarzysz miał podobną. Zerkali na siebie z ukosa , w cichej zmowie.
- Powodzenia! – mruknąłem z uśmiechem.
Właściwie, chciałem żeby po prostu go kopnęła w kostkę. Powiedzmy, że to nie bardzo mi wyszło, nie żebym był rozczarowany…
- Co myślisz? – zapytała przed lustrem.
Jej matka, zgodnie z naszymi przewidywaniami szczęśliwa w związku od kilkunastu lat, uśmiechnęła się przez łzy. Kątem oka widziałem poruszonego tym przyjaciela, który jej towarzyszył. Sam czułem jak zdradzieckie łzy wzruszenia spływają mi po twarzy. Otarłem je pośpiesznie rąbkiem białej koszuli.
- Szkoda, że babcia cię teraz nie widzi – odparła kobieta – Wyglądasz przepięknie. Cieszyłaby się.
Stała obok mnie. I znów wyglądała jak młoda dziewczyna. Tego nie mogły wiedzieć. Zgodnie ze słowami mojego drugiego przyjaciela odeszła pięć lat po tym jak Natalia je uratowała. A on wraz z nią. Straciłem ich oboje. To już nie było to samo, gdy wpadali tu w czasie ważnych wydarzeń. Bez przerwy za nimi tęskniłem. Podobnie jak Natalia i jej matka. Wiedziałem, że Adam czuł się podobnie, choć nie mówiliśmy o tym. Podzielaliśmy uczucia naszych podopiecznych.
Moja Natalia stała przed lustrem w białej, szytej na dawną epokę sukni ślubnej. Welon był długi jak jej włosy koloru dojrzałej pszenicy a rękawiczki dopełniały wyglądu damy. Kochała takie stroje. To ja skłoniłem ją do tego wyboru. Matka miała rację. Wyglądała cudownie. Teraz drżałem na myśl o tym jak wiele przed nami. I wiele za nami. To był koniec pewnego etapu, beztroski i swobody. Wiele razy przyjdzie nam tęsknić za tamtymi czasami. Wiedziałem o tym.
- Tomaszu – jej babcia dotknęła mojego ramienia – Czemu się smucisz? Widzisz jak pięknie wygląda?
Westchnąłem cicho, patrząc na moją Natalię. Jej babcia i mój przyjaciel patrzyli na mnie. Odkąd odeszli nie widzieli już tak wiele. Adam pokręcił nieznacznie głową przecząco, ale ja sam wiedziałem, że lepiej im nie mówić.
Zmartwiła się, mimo to. Znów wróciła do swego wyglądu z ostatnich chwil życia.
- Powiesz mi? – poprosiła.
Ponad jej ramieniem spojrzałem na przyjaciela. On rozumiał.
- Wiesz, że życie nie bywa łatwe – powiedział jej łagodnie.
Uśmiechnęła się smutno. A potem, patrząc na Natalię poprosiła mnie cicho:
- Zrób co tylko możesz.
- A nawet więcej – zapewniłem ją cicho.
Adam spojrzał na mnie. Obaj zawsze robiliśmy więcej niż powinniśmy.
Natalia nigdy nie robiła niczego połowicznie. Poszła do wojska . Została zawodowym żołnierzem . Wyjeżdżała na zagraniczne misje. Brała tam udział w niebezpiecznych zadaniach. Ale to w kraju jej mąż, podobnie jak jej ojciec zginął w samochodowej kraksie na autostradzie. A w kilka miesięcy później niedaleko od niej wybuchł samochód- pułapka. Na skutek obrażeń, jej duch uwolnił się z ciała, tuż po tym jak przywieźli ją do szpitala.