Tajemnica Melanie cz. 9
Zaburczało mi w brzuchu. Podniosłam się, podeszłam do drzwi i powoli je otworzyłam. Na korytarzu było ciemno, tylko na schody, przez okno padało światło pobliskiej latarni. Zeszłam na dół, zapaliłam światło w kuchni i zajrzałam do lodówki. Półki były zawalone jedzeniem, Dean chyba trochę przesadził z zakupami. Wyrzuciłam do śmieci mój, kilkudniowy serek i wyjęłam sobie nowy. Zjadłam go szybko i wyszłam z kuchni. Coś mignęło mi koło oka, spojrzałam w bok, prawie nic nie widziałam, panował tu półmrok. Musiało mi się wydawać.
Zaczęłam wchodzić na górę i znowu coś mi przemknęło przed oczami. Było teraz wyraźniejsze, jakby mała kulka w biało niebieskim obłoku. Zatrzymałam się, ale to coś zniknęło. Pobiegłam do pokoju lekko przestraszona, wsunęłam się pod kołdrę i zamknęłam oczy, chcąc jak najszybciej zasnąć.
- Melanie… - usłyszałam znajomy głos w swojej głowie. To Moe.
- Słucham? – odpowiedziałam mu w myślach.
- Już niedługo, obiecuje.
- Za ile?
- Za niedługo…
- No ale za ile? – zadałam mu po raz kolejny to pytanie, ale nie odpowiedziała mu już więcej. Jego głos tak jakby wyszedł z mojej głowy.
Powoli zaczęłam się domyślać o co w tym wszystkim chodzi. Na pewno wkrótce, znowu znajdę się w Królestwie. I musze chyba przyzwyczaić się do tego, że za każdym razem jak będą chcieli się ze mną kontaktować, to koło mnie zaczynają dziać się różne dziwne rzeczy.