Szkoła monstrum
W końcu nastąpił koniec. Koniec tego bólu.
Nagle otworzyłam szeroko oczy. Wokół mnie rozległy się okrzyki radości. Poczułam, że nie jestem już związana, więc chciałam już poderwać się do góry, lecz czyjeś silne ręce, wręcz takie silne i ciężkie, że nie mogłam złapać oddechu, przygwoździły mnie do stołu.
- Musisz leżeć – powiedział mi ktoś z oddali i poprosił kogoś, aby zabrał dłonie.
Kiedy spojrzałam na te dziewczynę, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przypominała mi moją wcześniejszą przyjaciółkę, Kingę, która zaginęła bardzo dawno temu. Nic się nie zmieniła.
- Kinga ??? – spytałam bardzo zdziwiona.
- Poznałaś mnie ??? –odparła..
- Jak mogłabym nie poznać. Nic się nie zmieniłaś – stwierdziłam.
- Ty za to bardzo. Co ty zrobiłaś z włosami ??? – złapała mnie za czuprynę.
- Obcięłam je. Trochę mi przeszkadzały. Jak się tutaj znalazłaś ??? – spytałam.
- Tak jak ty. Spóźniłam się na autobus i łapałam stopa. Jakaś ciężarówka się zatrzymała i pamiętam, że podłożono mi pod nos jakieś świństwo, potem znalazłam się w tej sali zmian i zostałam zmieniona. A ty, jakie DNA ci wstrzyknęli ???
- Żebym zmieniała się w wilka i metalowego człowieka.
- Przecież to zawsze nie wypalało ??? Ty żyjesz – przytuliła mnie a ja odwzajemniłam uścisk.
- A tobie co wstrzyknęli ??? – odbiłam piłeczkę.
- Żebym widziała przyszłość.
- Wspaniale. No nie wiem. Z każdą wizją pogarsza mi się wzrok.
- To źle. – spojrzałam na swoją rękę, która nadal mi tak ciążyła, i oniemiałam.
- Co to jest ???
- Tym będziesz włączać swój pancerz, jest to tzw. szyna
- Wiesz co prześpij się, a ja skombinuję coś do jedzenia. - dopowiedziała
Zrobiłam to co mówiła. Po prostu nie miałam siły odganiać już snu.
Od godziny 6:00 miałam ćwiczenia. Człowiek chory na umyśle cieszył się, że przeżyłam i planował mi już treningi. Pierwszy był najgorszy. Najbardziej to wszystko bolało. Tylko jeden człowiek nie lubił patrzeć jak inni cierpią i próbował mi pomóc, za co dostał reprymendę od świra. Najpierw chcieli sprawdzić jak zachowuje się gdy jestem metalowym człowiekiem. Włączyli czerwony przycisk, a ja czułam się jakby na całe ciało włożono mi gips. Byłam tak usztywniona. Kiedy spojrzałam w dół zaniemówiłam. Nie byłam już sobą, zwykłą nastolatką z problemami, tylko metalową istotą człekokształtną. Kiedy wcisnęłam jeszcze raz czerwony guzik, cały pancerz złożył się i zniknął w szynie. Potem wrzucono mnie do pokoju, także obskurnego, niespodziewanie znalazłam się tam z wampirem. Na dodatek wygłodniałym. Mój mózg przygotowany na słowo ,,obrona” zamienił mnie w wilka. Tak jak mówił to ten człek. Jako wilk nie było już tak źle, tylko bardziej paliło. Mój kręgosłup się wydłużał, zęby mi rosły, a na samym końcu lądowałam na czterech łapach. Zauważyłam, że wampir coś szepcze, więc wytężyłam mój słuch. Usłyszałam, co mówi, i dopiero po chwili zorientowałam się, że swoje słowa kieruje do mnie.