Szalona mi³o¶æ
³, tym bardziej, ¿e by³o pogotowie – przytakn±³ i skierowa³ siê stronê windy. Gdy wysiada³ na szóstym piêtrze, spostrzeg³ stoj±ce dziewczyny, które weso³o rozprawia³y, prawdopodobnie na temat wypadku. Na jego widok wszystkie zamilk³y i rozesz³y siê, ka¿da do swoich zajêæ.
- Pó³ godziny temu, wzywali¶my karetkê – odezwa³a siê korpulentna kobieta o bardzo wyrazistym makija¿u.
- W³a¶nie dowiedzia³em siê od ochroniarza, ¿e karetka zabra³a m³od± dziewczynê.
- Jaka ona m³oda? – mruknê³a i wzruszy³a lekcewa¿±co ramionami. Kiedy spojrza³ na ni± ze zmarszczonym czo³em, zrobi³o jej siê trochê g³upio.
– To Izabela ze socjalnego, która zajmuje siê po¿yczkami, zapomogami oraz zak³adowymi wycieczkami – powiedzia³a od niechcenia.
Gdy wszed³ do swojego biura, zacz±³ siê zastanawiaæ. – Czy¿by to by³a ta sama dziewczyna, na któr± wpad³ zupe³nie przypadkowo? Któr± Iwona z kadr, nazwa³a ’’pann± nikt’’? Oraz ta, która wydaje mu siê znajoma i nie wie, gdzie j± umie¶ciæ? Wszystko wskazuje, ¿e tak – odpowiedzia³ na swoje pytanie. Przecie¿ ju¿ zd±¿y³ przewertowaæ jej dane osobowe, z których dowiedzia³ siê, ¿e dziewczyna ma dwadzie¶cia osiem lat, a na imiê jej Izabela. Jest od niego trzy lata m³odsza, wiêc nie mog³a byæ kole¿ank± z roku. W jednej chwili poczu³ narastaj±c± w sobie z³o¶æ. - Wszystko stracone, nie zd±¿y³ zrealizowaæ swoich planów – zacharcza³ pod nosem. Jutro zdaje biuro prezesowi, który powraca po do¶æ d³ugiej chorobie, a od poniedzia³ku on wraca na swoje dawne stanowisko i ¿eby by³o ¶mieszniej zupe³nie do innej miejscowo¶ci. Wyj±³ komórkê i wykona³ kilka telefonów. Chcia³ siê koniecznie na czym¶ skupiæ, wyluzowaæ, ale niepos³uszne my¶li uparcie kr±¿y³y wokó³ dziewczyny. Poderwa³ siê z miejsca i kilka razy przemierzy³ biuro. – Kim ona jest, do cholery – zakl±³ ¿eby sobie ul¿yæ? Zna j±, na pewno j± zna. Ale sk±d? Dlaczego nie potrafi odtworzyæ w pamiêci, gdzie i kiedy j± spotka³? Zawsze mia³ cechê zapamiêtywania twarzy, portret pamiêciowy potrafi³ odtworzyæ na poczekaniu. Dlaczego teraz jest inaczej? Dlaczego wszystko zamazuje siê w jego pamiêci i pozostaje tylko migoc±ca przed oczami plama? Pospiesznie zamkn±³ biurko, w biegu narzuci³ kurtkê i ju¿ by³ gotowy do wyj¶cia. Nie czekaj±c na windê, przy której sta³o kilka osób, tylko zbieg³, jak szalony schodami w dó³. Wsiad³ do samochodu, by³ wyziêbiony, wiêc od razu w³±czy³ ogrzewanie. Kiedy mija³ przystanek autobusowy, spostrzeg³ ochroniarza, który parê godzin temu tak swobodnie z nim rozmawia³.
- Mogê pana podrzuciæ – zagadn±³, otwieraj±c drzwi.
- Bardzo chêtnie skorzystam, bo zimno, jak diabli – rzek³ uradowany wsiadaj±c do samochodu.
- Wiadomo ju¿, co z dziewczyn±? – zapyta³, aby nawi±zaæ temat rozmowy.
- Tak, ma na nogê za³o¿ony gips, jutro dostarczy zwolnienie lekarskie. Biedulka, piêkn± los jej sprawi³ Walentynkê, nie ma, co.
- Zauwa¿y³em, jak na swój wiek, jest bardzo powa¿n± osob±.
- S³uszne s± pana spostrze¿enia. Iza jest powa¿n± i bardzo spokojn± kobiet±, nie odzywa siê zbyt wiele i rzadko na jej twarzy pojawia siê u¶miech. Po prostu taki ma styl bycia, a mo¿e brak jej zaufania do ludzi? Jest romantyczk±, we wszystkim, co j± otacza potrafi dostrzec piêkno. Kocha turystykê, a nade wszystko, uwielbia wzburzone morze, kiedy skrzecz±ce mewy uderzaj± skrzyd³ami o fale. Kto¶ j± kiedy¶ nagra³ na kamerê, jak wczesnym rankiem tañczy³a na opustosza³ej pla¿y, tañczy³a boso podobnie, jak ta Amerykañska tancerka, która przesz³a do historii. Roznios³o siê to po zak³adzie i przez jaki¶ czas mówiono na ni± baletnica od siedmiu bole¶ci.
- Ma mê¿a?
- Nie. Iza jest samotna i w±tpiê, ¿eby kiedykolwiek zdecydowa³a siê na ma³¿eñstwo. Co¶ mi siê o uszy odbi³o, ¿