Szafa
- Kiedy przyjdzie wiosna, lato – mówił z pełnymi ustami – będziemy mogli jadać śniadania przed domem. Jednak mieszkanie na wsi może być miłe. I jest, ale tylko w bliskim sąsiedztwie miasta. Zresztą – wymownie spojrzał na Paulinę – co ciebie może to dotyczyć. No dobra, zbieram się do pracy.
- Pa kochanie. – Całusem pożegnała męża, a następnie pobiegła do piwnicy podłożyć do centralnego, z powrotem do kuchni pozmywać, następnie do komórki narąbać drewna i przyszykować węglarkę, którą przytaszczywszy do piwnicy, stwierdzała, że w piecu przygasło, więc znowu trzeba rozpalać… Koło 10.00 udało się jej wreszcie wybrać do sklepu. Mogła chodzić tylko do trzech najbliższych sklepów: spożywczego, warzywniaka i przemysłowego. Tak chciała Paweł:
- Tak… żebyś mi latała po całej wsi? Przystawała na ploteczki, to tu, to tam, bajczyła? Iść, to pozałatwiać, co ma się do załatwienia i do domu! – Te słowa wypowiedziane przez męża pierwszego dnia, kiedy się sprowadzili nadal dźwięczały jej w uszach.
Zakupy… zakupy też robiła zawsze najprostsze. Musieli przecież oszczędzać! Pranie, sprzątanie, gotowanie i spełnianie zachcianek męża – tak teraz miało wyglądać jej życie. Na samą myśl Paulina się uśmiechała i tłumaczyła sobie, że może nie będzie tak źle, że to wszystko wydaje się tylko takie straszne, ale że po tym, co przeszła przez dwadzieścia lat w domu rodzinnym, łatwo jej będzie nie tylko przywyknąć, ale i cieszyć się tym, co ma. A może z czasem Paweł się zmieni. Tak naprawdę to na to szczególnie nie liczyła. Paweł zawsze był „taki”. Fakt, nie wiedziała o nim wszystkiego, ale mogła się spodziewać. Cóż… czy miała inne wyjście? Teraz przynajmniej mieszkają na swoim, dorabiają się. A może kiedy nie trzeba będzie już tak oszczędzać, kiedy Paweł nie będzie musiał brać wszystkich zleceń, może trochę wyluzuje? Przecież to też jest człowiek. Jego też życie nie rozpieszczało i musiał naprawdę ciężko pracować na to, co osiągnął. A kim niby jest ona? Kim jest przy nim? Nie osiągnęła absolutnie niczego poza małżeństwem z nim. Nie umiała nawet sama wyjść ze swojej własnej matni. On miał siłę, on wiedział jak trzeba się w życiu ustawić, on ukończył studia prawnicze, umiał zdobyć świetną pracę i umiał doprowadzić do ich małżeństwa. Czy mogła w ogóle porównywać się z takim człowiekiem??
Wróciła do domu, podłożyła do pieca, nastawiła obiad i przytuliła się, zupełnie jak przed laty, do swojej ukochanej szafy…