Stosunek do wsi
- Cześć młody, jak tam? – przywitał się czule, jakby usprawiedliwiająco – Słuchaj ten koleś w ostatniej chwili zrezygnował, ktoś zadzwonił do niego i zaczął odradzać ten dom w nieprzyjemny sposób, tak nagadał że gość wymiękł, wyobrażasz sobie… Także na razie, dom pozostanie w naszych rękach, trudno, ale widzę, że coś chyba się wypaliłeś, coś nie ma tego błysku jak zwykle, dobra nie ważne, bo i tak nikt nie przyjdzie go oglądać. Jak jesteś spakowany to jedziemy, bo mam następne spotkanie. Po drodze zajedziemy na obiad…
Przez całą drogę nie odezwałem się słowem, nie wiedziałem od czego zacząć, potem zrezygnowałem z opowieści o kontakcie z sąsiadami w ***, to już nie miało najmniejszego znaczenia. Ważne było to, że opuszczam ten idealny system zerojedynkowy i wracam do miejskiego chaosu i tego wszystkiego co miejskie i co miasto w ruch wprowadza.
Przypomniałem sobie to wszystko siedząc przy kuchennym stole i czytając pozostawioną przez brata wiadomość:
Młody, ja jestem niedostępny przez najbliższe 7 dni, mam negocjacje z zagraniczną firmą, która chce nawiązać z nami współpracę. Jeśli chodzi o ciebie, to znów musisz pojechać do ***, tym razem klient jest pewny. Jak załatwię wszystko to po ciebie przyjadę.
Brat.