Staruszkowie
- Nie uwierzysz co się stało Lucas!
Pan Williams miał inne zdanie na ten temat, ale zaproponował:
-Może usiądziemy?
-Nie, nikt nie może mnie widzieć. Wpadłam tylko przekazać ci niezwykle cenną informację-Zapiszczała.- Pamiętasz jeszcze Panią Dolores Evans?
-Oczywiście! Jak mógłbym zapomnieć. Mieszkała tu prawie pięć lat.- Williams bardzo lubił Dolores. Właściwie była to jedyna normalna kobieta, jaką spotkał w życiu.
-Więc chyba ucieszy cię informacja, że ona…- zapiszczała przeraźliwie i tupnęła nogą poczym szybko dodała-wraca tutaj i będzie mieszkać w naszym miasteczku.- Kolejny przeraźliwy pisk wydarł się z gardła Pani Warens.
Twarz starej damy przybrała purpurowy odcień co wzbudziło uzasadnione obawy u Pana Williamsa
-Dobrze się czujesz?- Zapytał.
-Tak… Właściwie tak, to wszystko przez tą cholerną pogodę i do tego chyba znowu zapomniałam zażyć pigułki. Czy mogę prosić o szklankę wody?- Zapytała z rezygnacją rzucając się na fotel.
-Oczywiście, już, zaraz… Georg! Przynieś wodę, tylko szybko!
Po chwili do pokoju wszedł lokaj niosąc szklankę wody na srebrnej tacce. Kora jednym haustem opróżniła zawartość naczynia poczym podziękowała Gorgowi i powiedziała:
-Chyba lepiej żebym zmusiła się do połknięcia tabletek. Nieprawdaż?
-Oczywiście! Lepiej późno niż wcale, ale proszę cię pilnuj się bo gdybyś zasłabła na ulicy, albo w ogrodzie…
-Masz rację, masz rację. Ale to wszystko nie jest takie proste. Dzisiaj rano na przykład przeczytałam, że od tego mojego leku na nerwicę można się uzależnić. Wyobrażasz to sobie?
-Jestem więcej niż pewien, że doktor Riedlie nie przepisał by ci czegoś co mogłoby ci zaszkodzić. Poza tym przestań już gdybać i łykaj wszystko co ci każą, a na pewno będziesz się lepiej czuła.
-A ty „łykasz wszystko co ci dają”?- Zapytała z niedowierzaniem.
-Ależ oczywiście. I jak wiesz cieszę się bardzo dobrym zdrowiem.
Tego argumentu nie mogła odeprzeć. Kto jak kto, ale Pan Williams miał naprawdę „końskie zdrowie”