Srrach

Autor: bobx46
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Kartofel z Mietkiem wybuchnęli śmiechem.

– Chyba tak – zgodnie przytaknęli.

- I co masz teraz zamiar zrobić? – zapytał Protazy.

- Odniosę z powrotem. Dość się ode mnie nacierpiała za życia – rzekł zamyślony. – Aha! Dajcie jakieś światło! Ciemno jest jak diabli!

- Słusznie – stwierdził przyjaciel. Niewiadomo tylko, czemu przytakiwał, czy odniesieniu krzyża, czy zabraniu ze sobą oświetlenia.

Kazimierz jeszcze raz pociągnął porządny łyk wódki, wziął jedną z latarni stojących na stole, pod pachą umieścił krzyż i powiedział: - No to idę. A wy szykujcie pieniądze. Zaraz wracam.

Kiedy zatrzasnął drzwi gospody, zrobiło mu się nieswojo. Jeszcze bardziej niewyraźnie poczuł się, gdy ponownie stanął przed cmentarną furtą; znowu zaskrzypiała, kiedy ją otwierał. Ciemność zdawała się gęstnieć, wzmagał się wiatr. Skierował się następnie w stronę grobu czarownicy. Odszukanie go przyszło mu z niesłychaną łatwością, jakby ktoś niecierpliwy chciał, żeby go szybko odnalazł. Stanąwszy tam, po raz drugi usłyszał śmiech. Za dużo dziś wypiłem - pomyślał. Postawił latarnię na ziemi, chwycił oburącz krzyż, podniósł go do góry i mocno wbił w ziemię, mniej więcej w to samo miejsce. Chmury całkowicie przykryły księżyc. Powiał mocny wiatr i przewrócił latarnię, gasząc ją. – Cholera! – zaklął. – Nic mi dzisiaj nie wychodzi.

Gdy już odchodził, poczuł, że ktoś chwycił go za szyję. Zaczął się dusić. Próbował po omacku w ciemnościach odszukać przeciwnika, ale natrafił tylko na pustkę. Kto to? Do diabła! – myśl jak błyskawica przeleciała przez jego mózg. Zaczął opętańczo walczyć. Pomimo że użył całej swojej niemałej przecież siły, dalej nie mógł uwolnić się z uścisku. Walczył desperacko. Jednak im bardziej chciał się uwolnić, tym bardziej uścisk się zacieśniał. - Kto to może być – pomyślał. Komu tak zalazłem za skórę, że na mnie dybie?  Poczuł, że słabnie z minutę na minutę, język wychodzi mu na wierzch, a oczy niemal z orbit. Kurczowo zaciskał pięści. I wtedy trzeci raz usłyszał obłąkańczy śmiech. Rozpoznał głos. Helena! - chciał krzyknąć, ale z jego gardła wydobył się tylko charkot. Po raz pierwszy w życiu zaczął się bać. Przed zamglonymi już oczyma stanęła mu czarownica, przypomniał sobie całe wyrządzone jej zło. I w tej chwili usłyszał wyraźnie ostatnie do niego skierowane słowa kobiety: „Żebyś przepadł na wieki, żebyś zgnił za życia, zbóju, morderco! Zobaczysz, zemszczę się, choćby zza grobu!”.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
bobx46
Użytkownik - bobx46

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2021-05-29 12:29:47