Róże w czerni cz-6
- Boże! Ten człowiek myśli, że przybyłam tutaj z wielkiej miłości, ale jestem pewna, że gdyby znał prawdę, to zaniechałby tej nudnej przemowy – wyszeptała Kinga. Zerknęła na Artura, stał wyprostowany jak żołnierz do raportu z dumnie podniesioną głową. Tak bardzo się wczuł w rolę pana młodego, że nikt by się nawet nie domyślił, że ten ślub to wielka farsa. A Aneta? Siedzi z wyciągniętą szyją, z dzikim uśmiechem na ustach, jakby to ona brała ślub z Arturem. Do kogo ta żmija jest podobna? – zastanawiała się w myślach. - Już wiem – szepnęła sama do siebie. Wygląda jak przebiegła ,,Wampirzyca o twarzy anioła’’ – pomyślała, a jej twarz rozjaśnił uśmiech. Ciekawe czy Artur jej zapłacił za to, żeby została jego swatką? – zadawała sobie pytanie. - Nie, to niemożliwe, chyba nie jest aż taki rozrzutny? Wnet znalazła wytłumaczenie. A ten drugi świadek, też nieciekawie wygląda. Siedzi sztywny, jakby połknął kij od starej miotły, a z jego naburmuszonej miny wynika, że ma żal do całego świata. Zmarszczone czoło, przygryziona dolna warga, a splecione ręce nieruchomo trzyma na swoich genitaliach. Boże! Mam przed sobą trzech wariatów. Szczerze mówiąc, ja też wcale nie jestem lepsza, bo zamiast w skupieniu słuchać, co ten urzędniczyna mówi, myślę o głupotach. Odetchnęła głęboko i przeniosła wzrok na mężczyznę, który wygłaszał kwiecistą mowę. Słodko się do niego uśmiechnęła i wsłuchała się w jego słowa.
- Połączenie tych dwoje węzłem małżeńskim, polega na tym, by przed przewodniczącym Urzędu Stanu Cywilnego oraz w obecności świadków, złożyli uroczystą przysięgę – powiedział, odwzajemniając Kindze uśmiech. – Czy jesteście państwo zdecydowani, by założyć rodzinę?
- Tak – opowiedział Artur i dumnie skłonił głową.
- Tak – zaskrzeczała Kinga.
- Wobec tego, proszę powtarzać za mną tekst przyrzeczenia. Pan pierwszy – zwrócił się do narzeczonego.
-Świadomy, praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Kingą Jaran i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne szczęśliwe i trwałe.
Przy ostatnich wypowiedzianych słowach, Artur obdarzył żonę lekkim uśmiechem. Kinga uniosła wysoko brwi i zrobiła dziwny gest oczami, jednak nie odwzajemniła Arturowi uśmiechu.
- Teraz proszę panią – usłyszała zachrypnięty głos.
Kinga słowa przyrzeczenia, wypowiadała szybko, głośno i wyraźnie, jakby znała je na pamięć.
- Czy świadkowie potwierdzają zgodność danego przyrzeczenia?
- Tak – powiedziała Aneta, robiąc maślane oczy.
- Tak – odburknął naburmuszony świadek.
- Wobec tego oświadczam, że małżeństwo Kingi Jaran z Arturem Lorantowskim zostało zawarte zgodnie z prawem. Od tej chwili jesteście państwo mężem i żoną, a jako symbol zawarcia małżeństwa, proszę wymienić pomiędzy sobą obrączki. Podszedł do nich i podał na tacy, dwie złote obrączki. Artur zakładając Kindze złoty krążek, spojrzał jej głęboko w oczy. Kinga nie opuściła wzroku, jednak, gdy zakładała mężowi obrączkę, nie potrafiła powstrzymać drżenia rąk. - By otrzymać dokument potwierdzający zawarcie małżeństwa, proszę państwa o złożenie podpisów. Pani po raz ostatni, podpisuje się panieńskim nazwiskiem – zażartował, podając Kindze pióro.
- Na pewno nie – szepnęła Kinga i zamaszyście utrwaliła swój podpis.
Po gratulacjach, młoda para ruszyła w kierunku wyjścia, Kinga uniosła wysoko głowę, nie patrząc na męża, wyprzedziła go. Dorównał ją krokiem, otworzył drzwi i wypuścił ją przed siebie. Spojrzała na niego wzrokiem pełnym żalu.