Rozdział 6
- Mów, co cię trapi - powiedziała pierwsza Berenika.
- Chcemy z mężem zbudować własny dom. W tym właśnie celu szukam dobrego architekta i projektanta wnętrz. U pani wszystko do siebie pasuje. Dlatego potrzebuję kontaktu do tych osób.
- To ja, to wszystko zaprojektowałam.
- Poważnie?
- Tak.
- Z nieba mi pani spadła. Czy mogę zlecić pani projekt i jego realizację?
- Zaskoczyła mnie pani. Nigdy poza tym domem nie realizowałam samodzielnego projektu. Mogę się zastanowić?
- Oczywiście.
- A jakie jest meritum naszego spotkania?
- Słucham? A tak. Był dzisiaj u mnie pewien człowiek, który wypytywał mnie o panią. Najprawdopodobniej nie tylko mnie, ponieważ widziałam go w sąsiedztwie.
- Kim był?
- To był detektyw. Nazywa się Krzysztof Grodzki. Pytał o panią. Czy się znamy, czy wiem, jak pani zajmuje się dzieckiem i takie tam.
- Ale po co mu to?
- Nie wiem. Chciałam, żeby pani wiedziała o tym. Może ktoś chce pani zaszkodzić i szuka czegoś - Berenika w mgnieniu oka pobladła. Czuła, że jej teściowa nie odpuści tak szybko. To musiał być atak z jej strony. Nagle przypomniała sobie o poczcie, którą dzisiaj rano wyjęła ze skrzynki pocztowej, ale nie przejrzała jej. Bez słowa wstała i pobiegła do przedpokoju. Wróciła z plikiem korespondencji. Nerwowo przekładała koperty, aż dotarła do ostatniej. Z niedowierzaniem przetarła zmęczone już oczy. To było pismo, informujące ją o sprawie o pozbawienie ją praw macierzyńskich do jej córki. Berenika była wstrząśnięta. Jak ta kobieta mogła zrobić coś podobnego?! Złość w niej wręcz buzowała. Natychmiast chwyciła telefon i po usłyszeniu głosu swojej teściowej powiedziała tylko jedno zdanie.
- Tym razem przesadziłaś! - po odłożeniu słuchawki zaczęła się wpatrywać w okno, całkowicie zapominając o dziewczynie, siedzącej obok. To wszystko przewyższało ją. Kiedy zaczynała mieć nadzieję na poprawę sytuacji działo się coś, co ponownie przewracało jej świat do góry nogami. Nie pozwoli sobie odebrać córki. Za żadne skarby świata, nie odda jej. Tym bardziej, że jest dobrą matką.
- Stało się coś? - usłyszała nagle. Spojrzała na siedzącą przed sobą, zatroskaną dziewczynę.
- Tak. Moja teściowa zwariowała. Chce mi odebrać córkę - kolejna łza popłynęła po jej policzku. Wydawałoby się, że po takim cierpieniu, jakiego doświadczyła nie powinna mieć czym płakać. A jednak. Ten płyn powstawał równie szybko, jak ogarniające jej życie problemy.