Rozdział 15
Kiedy ruszyli w podróż Berenika popadła w zadumę. Musiała sobie na spokojnie przeanalizować myśli, nieustannie kłębiące się w jej głowie. Co więcej miała wrażenie, jakby stado malutkich słoników biegało jej po głowie, przyprawiając o ból głowy. Kiedyś, spędzając całe dni w domu dziecka, wypracowała sobie pewną teorię o słonikach sułtankach. Owe szare stworzenia, przyodziane w czerwone czapki z żółtymi oblamówkami i czerwonymi narzutami na grzbietach, symbolizowały kłębiące się w jej głowie myśli, spostrzeżenia. Im więcej ich było, tym więcej problemów rozważała. Nie musiała nawet wspominać o bólu głowy, jaki powstawał podczas próby rozwikłania wszystkich swoich kłopotów i bolączek.
Teraz było podobnie. Miała przed oczyma obraz swój, Oliwi i Krzyśka podczas śniadania. Czuła niewyobrażalne ciepło w okolicy serca. Takiego życia pragnęła – spokojnego i szczęśliwego. Jednak z drugiej strony miała ogromne wyrzuty sumienia. To, co wcześniej było zarezerwowane dla Andrzeja, teraz przypada innemu mężczyźnie. Temu, który zupełnie przypadkiem stał się równie ważny i kochany. Co tak naprawdę ją w nim pociągało? Zdecydowanie humor i bijące od niego ciepło. Z każdą kolejną rozmową zdawała sobie sprawę, że jest dla niej bardzo bliską osobą. Potem, kiedy jej teść chciał popełnić najstraszliwszą zbrodnię, jaką mogła sobie wyobrazić, modliła się by Krzysiek zjawił się na czas. Jemu ufała i czuła się bezpieczna w jego obecności. Chciała wierzyć, że on odwzajemnia jej uczucia. Chciała być. Po prostu być.
Teraz, siedząc na tylnych siedzeniach samochodu wraz z córką obserwowała mężczyznę, kierującego pojazdem. Był bardzo skupiony na prowadzeniu auta. Rysy przystojnej twarzy wyostrzyły się, tworząc niezwykle wyraziste zarysowania.
Nagle przed oczyma zobaczyła ich wspólnie spędzoną noc. Ponownie poczuła ciepło jego dłoni i oddech na swojej szyi. Z wrażenia zrobiło się jej gorąco. Nagła fala podniecenia nawiedziła jej ciało. Potężny rumieniec pojawił się na jej policzku, a w sercu pojawiły się wyrzuty sumienia.
W tym samym momencie auto zjechało na pobocze. Po chwili Krzysiek rozpiął pas i odkręcił się w jej kierunku.
- Berenika? Co jest? – spytał, biorąc ją za rękę.
- Nic – powiedziała, próbując ukryć zmieszanie.
- Nie udawaj. Wiesz, że mam nosa do kłamstwa
- No dobrze. Nie będę teraz nalegał. Mamy jeszcze kawałek drogi przed sobą, ale wiedz, że wrócę do tego tematu – powiedział, kiedy dziewczyna milczała. Kiedy chciał odjechać nagle szarpnęła go za kurtkę, po czym wybiegła z auta. Zdezorientowany mężczyzna, jednocześnie pamiętając o śpiącym dziecku wewnątrz samochodu, wysiadł z pojazdu, kluczykiem zamknął auto i podszedł do stojącej nieopodal kobiety. Stała nieruchomo, trzymając dłonie w kieszeni. Krzysiek podchodząc bliżej zauważył stojący przed nią brzozowy krzyż z napisem „Tu zginął świętej pamięci Andrzej Paśnicki”
- To znak – powiedziała niemalże szepcząc.