Rosyjska dusza
- Nie możemy mu na to pozwolić – mruknął Jasiek do Jacques’a. – Zachowuje się niegrzecznie.
- Przecież dał mi foremki.
- Ale najpierw zabrał je Iwanowi.
Jacques popatrzył przez chwilę.
- Iwan jest zadowolony – powiedział.
- Za daleko siedzisz. Podejdź bliżej, to zobaczysz, że Władimir zamknął go za piaskowym murem.
- Jacques – burknął Władimir. – Nie gadaj z Jaśkiem, bo ci nie oddam wywrotki.
- Widzisz? Nie denerwuj go. Jest od nas większy.
- Ale nas jest dwóch – nie dawał za wygraną Jasiek. – Jeśli mu zagrozimy, że pozabieramy mu zabawki, jeśli nie będzie grzeczny, to na pewno się uspokoi.
- Jeszcze nas pobije, a Iwan pewnie mu pomoże.
- Iwan, to pierdoła. Jak będziemy silniejsi od Władimira, to pomoże nam, a nie jemu.
Podszedł do nich Iwan.
- Władimir mówi, że chce twój traktorek. Przyczepa mu potrzebna.
- Ma wywrotkę, a traktorek z przyczepą dostanie jutro za szpadelek i wiaderko.
- Wiaderko jutro też będzie mi potrzebne – krzyknął zza piaskowego muru Władimir.
Usłyszał? Zupełnie, jakby miał uszy i oczy wszędzie.
- Widzisz? Daj przyczepkę – błagalnie zaczął Iwan. – Kazał mi ją przynieść.
- No, nie denerwuj go – dodał Jacques.
- A jutro pozabiera nam resztę zabawek? Nie zgadzam się – oświadczył Jasiek.
Jacques westchnął zmartwiony. Nie wiedział, czy dostanie wywrotkę z powrotem, a szpadelkiem też chciał się pobawić.
- Iwan, wracaj – krzyknął Władimir zza piaskowego muru. – Musisz sypać mi piasek.
Iwan posłusznie wrócił i usiadł obok Władimira.
- Widzisz jaki niegrzeczny? – zagadnął Jasiek.
Jacques już miał przyznać mu rację, ale nie zdążył.
- Ja? Niegrzeczny? – warknął Władimir Sowiecki, bo tak się ten chłopiec nazywał. W przeciwieństwie do grzecznych dzieci, rodzice wychowali go w specyficzny, radziecki, sposób. – Wypierdalać z mojej piaskownicy – krzyknął. – Tylko moich zabawek nie zabierajcie.
RADZIECKIE SERCE
Rosyjski człowiek ukraść lubi – jednemu wolność, innemu półwysep, a trzeciemu prawo do bycia wynalazcą alkoholu zwanego wódką.
Ich imperialne umysły poszukiwały narodowej tożsamości, więc mózgami ich intelektualistów wybijających się ponad prymitywną tłuszczę, ukuły pojęcie rosyjskiej duszy. Zgodnie z ichnim zwyczajem pełnymi garściami czerpali z idei zachodnich, których kompletnie nie rozumieli – wolność, samostanowienie… Równie dobrze można by XIX-wiecznemu rosyjskiemu chłopu opowiadać o rozszczepianiu atomu. A co najlepsze, uważali, że powinni być zbawcą uciśnionego zachodu i oświecić go blaskiem owych idei.
W XX wieku poszli o krok dalej. Wymyślili komunizm jako remedium na wszelkie dolegliwości społeczeństw świata. Postanowili zanieść go innym – na bagnetach. Wojna bolszewicko-polska: 200 tys. ofiar. Komunistyczne reżimy: 100 mln. ofiar. Ot, ruski wkład w szczęście klasy robotniczej.
Carska Rosja, Radziecki Związek, Post-sowiecka Federacja, XXI-wieczny narkotyczny bełkot zapijaczonego debila…
PRZEPITY UMYSŁ
Wstaję rano i włączam telewizor. Zastanawiam się co jest z tym światem. Od dawna myślałem, że jesteśmy bezpieczni, a sytuacja stabilna. Wojna? Owszem, ale daleko, oglądam ją w telewizji w wiadomościach. I nagle okazuje się, że koleś, który zrobił igrzyska zimowe i chciał kreować się na odpowiedzialnego męża stanu, postanowił podpalić Europę Środkową.
Na igrzyska nie przyjechali wielcy tego świata. Olali go, bo w jego kraju panuje burdel i bezprawie. Obraził się na nich? A może pomyślał, że nie przyjechali, bo o nim zapomnieli? Postanowił się nam wszystkim przypomnieć? Teraz jest na ustach wszystkich. Pewnie jest z siebie dumny, a uśmiech śmiga po jego groteskowej post-botoksowej gębie.