Ród Lorenfagów 1

Autor: minona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

1

Anna z zaciekawieniem przyjrzała się siekierze, jaką znalazła na pniaku.

-Ciekawe, czy udałoby mi się tym wymachiwać tak sprawnie jak wojownikowi- zastanowiła się głośno.

-Nie wiem- odpowiedziała jej Rozalia- Ale można by się nauczyć.

-No...- przyznała rację siostrze Anna- Dobrze byłoby mieć jakiegoś nauczyciela. Tylko że nie słyszałam o nauczycielu, który uczyłby takich rzeczy dziewczyn. Uczą się tylko chłopaki.

-Mogłybyśmy znaleźć jakiegoś chłopaka, co by nas nauczył- podsunęła pomysł bliźniaczka.

-No, niezły pomysł- zastanowiła się Anna- Tylko co powiedzą rodzice?- zmartwiła się- Już widzę, jak nam tłumaczą, że kobiecie nie przystoi...

-Przecież nie będziemy walczyć. Nauczymy się tak dla siebie. Chłopaki są od walki. Będziemy umiały se narąbać drewno, jak ich nie będzie-Rozalia mówiła pół żartem, pół serio.

Jeszcze nigdy nie znalazły się kobiety, które umiałyby władać siekierą na wojnie, a tym bardziej mieczem. Od zawsze uczono tych umiejętności mężczyzn. Kobietom nie przystało po prostu. Choć może jakieś i chciały, to jednak obowiązki rodzinne nakazywały im z takiego pomysłu rezygnować.

Gdy Gandalf powiedział, by nauczyli się walki, na początku podchodziła do tego sceptycznie. Nie lubiła przemocy. Była dla niej okropna. Rozumiała jednak, że Gandalf może mieć rację. Ktoś w rodzinie się przyda, kto będzie umiał chociaż strzelić z łuku. Któryś z jej braci czy kuzynów się nada. Ścibor na przykład. Jest najmłodszy z ich rodziny, silny, pełny młodzieńczej energii. Na pewno nie będzie dla niego żadnym problemem władać mieczem. Już nawet widziały z Rozalią, jak się przymierzał do tego parę razy. Co raz lepiej mu to idzie. Siekierą umie wymachiwać od nastolatka, kiedy ojciec go brał ze straszymi braćmi do lasu po drewno na opał. Może on, Omni i Dodo by je nauczyli?

-Rozalia- zwróciła się z pomysłem do siostry- A może Omni, Dodo i Ścibor by nas nauczyli? Umią przecież rąbać drewno.

-No pewnie!- siostra od razu na to przystała- Kto wie, może będziemy dzięki temu mogły wykonać jakieś tajne zadanie?

Anna uśmiechnęła się ironicznie. Wiedziała, że Rozalia by chciała mieć jakąś ważną misję w tej wojnie, tak samo jak ona, jeśli do niej dojdzie. Anna jednak była realistką. Po pierwsze mama ze starszymi siostrami je wyśmieją, a po drugie kobiet się nie wysyła na wojnę. Cieszyła się jednak, że nie tylko ona jest tak dziwna, by się porywać tam, gdzie ich nie chcą. Obie bliźniaczki miały coś w sobie z dzikości, mimo że tak bardzo różniły się charakterami. I rozumiały siebie nawzajem. Obie brzydziły się przemocą. Jednak wiedziały, że wojna może być nieunikniona, bo nigdy nie wiadomo, jakim pacanem okaże się ich wróg. Być może przystoi na negocjacje i to mu wystarczy, ale jak mu zabraknie argumentów, to może uciec się do siły militarnej. A zatem dodatkowe wsparcie w postaci tych dwóch niespodziewanych bliźniczek może się okazać bardzo pomocne.

Anna już obmyśliła, że jak ktoś się będzie pytał, dlaczego uczą się władać siekierą, to wytłumaczenie będzie bardzo rozsądne: Jak wszystkie chłopaki będą na wojnie, to one będą zaopatrywać pozostałych mieszkańców w opał. Może dzięki temu unikną nieprzyjemnych uwag czy uśmieszków. A za plecami reszty będą robić swoje.

Jak wymyśliły, tak zrobiły. Bracia nie mieli nic przeciwko temu. Zaczęli je brać ze sobą na wyprawy do lasu po drewno. Gdzie musiały same zrąbać grube pnie drzew, same porąbać je potem na mniejsze belki, a potem na jeszcze mniejsze klocki. Łatwo jednak nie było. Po dziesięciu zamachnięciach siekierą w pień o średnicy dwudziestu centymetrów Anna miała dość. Rozalia była bardziej sprawniejsza fizycznie i bardziej uparta, dlatego się nie poddała i walczyła z siekierą i pieniem, aż po pięciu minutach się zmęczyła i zrobiła chwilę przerwy, by nabrać sił i ponownie zamachnąć się dwadzieścia razy. Annie zrobiło się wstyd, że siostra tak uparcie daje radę, więc pozbierała całe siły w sobie, by jej dorównać. Tym razem już się tak łatwo nie poddała i waliła w drzewo aż faktycznie poczuła zmęczenie. Wtedy już zostało im zaledwie pięć centymetrów do przerąbania, więc rąbały, aż drzewo się przewróciło. Wtedy Anna padła na ziemię i leżała pięć minut, by odpocząć i spróbować nabrać sił. Leżałaby dłużej, ale bracia zaczęli mówić:

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
minona
Użytkownik - minona

O sobie samym: Piszę, bo lubię. Nie jest to sztuka dla sztuki. Jest to sztuka dla ludzi.
Ostatnio widziany: 2024-07-03 20:46:16