Restaurator 5
la mnie zapach.
- Dobra, dobra. Już zaczęłam. Rano byłam u Marcina i wszystkim się zajęliśmy. Zrób sobie dziś wolne, pewnie masz kaca. Przyniosłam ci świeże pieczywo zaraz zrobię ci kanapki. Masz ochotę na kawę zbożową? Ja się napiję. A o szkołę się nie martw, daję sobie radę jeden dzień przerwy mi nie zaszkodzi. Jak zjemy, to wrócę do Marcina po południu może być ruch w knajpie. No i jak? Jaka jest ta Monika?
Daria przewidziała każde moje pytanie i każde pragnienie. Czy to córka czy anioł stróż dbający o fajtłapowatego mężczyznę? Czym sobie zasłużyłem na taki skarb? A Monika? Właśnie, dlaczego znikła? Przypomniałem sobie ostatni obraz jak siedzi w kuchni oparta o stół i ściskając czoło płacze, dławiąc się łzami i pociągając nosem. Wrak człowieka. Co mam o niej powiedzieć?
- Było... interesująco. – zakrzyczałem ukryty pod pościelą.
- Kręcisz - powiedziała po chwili namysłu z akcentem na niedowierzanie.
- Bo nie wiem co ci powiedzieć. To skomplikowane. Kompletnie nie rozumiem nic z tego co się w nocy stało. Ona usunęła ciążę, dlaczego mi o tym powiedziała. Majaczyła przez sen?
- Dziwisz się? – odpowiedziała po bardzo krótkiej chwili namysłu. Nie była w ogóle zaskoczona. - Jesteś facetem, jak masz ją zrozumieć? Nie masz najmniejszego pojęcia co się dzieje w głowie zwykłej kobiety a co dopiero w głowie… - szukała odpowiedniego słowa brodząc dłońmi w zlewie aby wyciągnąć korek.
- Osoby niestabilnej emocjonalnie – dokończyłem zdanie słowami, których jej brakowało a ja poznałem ich znaczenie tej nocy - Pewnie nie ma nic gorszego niż mieć na sumieniu własne dziecko.
- Może być! Może być coś równie ciężkiego.
- Co? Nie rozumiem.
- Urodzić dziecko którego się nie kocha. - wstrzymałem oddech - Mówiłam ci już. Jesteś facetem, nie zrozumiesz. Wy tylko potraficie walczyć z tym co namacalne. My musimy radzić sobie z bólem i strachem. Wy się do tego nie przyznajecie. Zalewacie smutki alkoholem i zapominacie, uprawiacie seks dla przyjemności a nie dla miłości. To my dźwigamy największy ciężar. My ponosimy odpowiedzialność.
Nie mogłem już wytrzymać w łóżku. Jej słowa sprawiły, że poczułem się jak oblany wiadrem zimnej wody. Nie byłem zły ale na pewno wstrząśnięty. Skąd takie słowa u nastolatki? Ja jej zaszkodziłem? Ma powody mnie nienawidzić? Byłem aż tak złym ojcem? Stanąłem w drzwiach kuchni i zastanawiałem się co powiedzieć. Chciałem zrozumieć ale nie wiedziałem z której strony ugryźć temat. Mogłem tylko patrzeć na nią zdziwionym i pytającym wzrokiem i milczeć. Daria uśmiechnęła się tylko i wcisnęła mi w dłoń kubek kawy.
- Nie przejmuj się. Nic nie zmienisz tak już po prostu jest.
Usiedliśmy przy stoliku, gdzie kilka godzin wcześniej Monika wylewała łzy. Rozejrzałem się za plamami słonych łez, ale Daria wytarła dokładnie stół. Kuchnia znów była czysta. Nie pierwszy raz moja córka naprawiała mi życie. Pierwszy raz, kiedy miała zaledwie pięć lat i nie mówiła jeszcze wyraźnie zapytała: „Tatusiu dlaczego jesteś smutny?”. Zdziwiło mnie, że w ogóle zauważyła kiedy zastanawiałem się jaki wpływ będzie miało na nią rozstanie z żoną. Jak często będę ją widzieć i czy mnie znienawidzi. Złapała mnie za rękę, pogłaskała i powiedziała bardzo dorosłym chociaż jeszcze niewyraźnym tonem. Pewnie usłyszała to zdanie w przedszkolu: „Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze”. Chyba znowu musiałem wyglądać na przygnębionego bo wyciągnęła rękę przez stół i chwyciła moją dłoń.
- Tato... Wiesz że cię bardzo kocham
Nigdy nie miałem wątpliwości. Mogłem się tylko szczerze uśmiechnąć bo nie było sensu mówić jej tego co tyle razy jej powtarzałem kiedy była bardzo mała. Tuliłem ją na siłę bo wyrywała mi się z uśc
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora