Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 39
- Wszystko zależy od stanu twojej siostry – usłyszał po chwili. – Jeśli wyliże się z tego w ciągu siedmiu dni będzie lepiej dla ciebie. Niestety, jednak nie wygląda na to, by tak się stało. Z tego, co wiem nie zanosi się, aby Barbara Sadowska wyszła w ciągu najbliższych dni ze szpitala.
- Co jej jest?
- Wczoraj miała operację na otwartej czaszce. Co dalej nie jest mi wiadome. Na pewno czekają cię dwie sprawy w sądzie. Jedna o pozbawienie praw rodzicielskich, a druga o ciężkie pobicie z jakim skutkiem to się okaże.
- Przestań! – krzyknął zbulwersowany. – Nie mogę już cię słuchać. Kiedy mnie wypuścisz?
- Co? Suszy?
- Nie twój interes – syknął młodzieniec. – Muszę odwiedzić siostrę.
- No cóż za troska. Szkoda, że o tym nie pomyślałeś, kiedy ją krzywdziłeś.
- Weź się wypchaj! Pytam kolejny raz, kiedy mnie wypuścisz?!
- Wtedy, kiedy będę wiedział, czy możesz za to odpowiadać z wolnej stopy.
- Czyli kiedy?! – dopytywał, wyraźnie już zdenerwowany.
- To zależy od Barbary.
***
Zieleń nieba połączona z żółcią, pomarańczem i domieszką różu zatrważał dech w piersiach. Jakże cudownie było frunąć wśród tych miękkich i delikatnych obłoków. Wszystko wydawało się tak małe, delikatne i kruche. Białe obłoki pieściły jej skórę. Muskały różowe, od powiewu chłodnego powietrza, policzki. Włosy pod wpływem wiatru delikatnie falowały. Była wolna, wreszcie była wolna. Widziała ludzi, bawiących się nad rzeką. Tam była szkoła, do której uczęszczała. W pobliskim sklepie stał znajomy detektyw. Och, on był z żoną w wyraźniej ciąży. A tam dalej ulicą wędrował jej kolega. Miał dziwną, zatroskaną minę. Chciała go pocieszyć, ale to światło, które nagle zobaczyła. Ten blask. Widziała to tak realnie.
Nagle przed sobą zobaczyła kilka postaci. Znała tylko jedną z nich. Była nią Judyta. Ubrana w białą, długą sukienkę. W niej właśnie została pochowana. Chciała się do niej odezwać, spytać o wiele rzeczy, ale nie była w stanie wykrztusić słowa. Kolejna postać, starsza pani uśmiechnęła się i pomachała jej, a towarzysząca jej mała dziewczynka śmiejąc się przytuliła się do babci.