Przyja¼ñ z nad Ba³tyku
- A co bêdzie z mam±, wyzdrowieje?
- Wszystko jest w rêku Boga. Je¶li jeszcze nie nadszed³ jej koniec, bêdzie ¿y³a – zamruga³a oczami i spojrza³a na Fridê, która sta³a z wyci±gniêt± d³oni±.
- Ty w przeciwieñstwie do swojej kole¿anki, jeste¶ m³od± kobietk± o silnej psychice i twardym charakterze. We wszystkim masz swoje w³asne zdanie, a racja zawsze musi byæ po twojej stronie. Bêdziesz wiele podró¿owaæ, a na mi³o¶æ zabraknie ci czasu. Jednak na swój sposób bêdziesz szczê¶liwa.
Frida u¶miechnê³a siê do Anny i zrobi³a gest oczami, nigdy kaba³y nie bra³a na serio. Anna te¿ siê u¶miechnê³a, podobnie jak Frida nie wierzy³a w ¿adne przepowiednie. Ale kiedy poda³a swoj± d³oñ, wnet spotka³o j± rozczarowanie.
- Nie wiem, co siê dziejê? W ¿aden sposób nie potrafiê dotrzeæ do twojego wnêtrza – rzek³a d³awi±cym g³osem kobieta.
Frida widz±c, ¿e Anna nie bardzo rozumie, wiêc pospieszy³a z pomoc± i przet³umaczy³a s³owa wró¿ki. Anna wzruszy³a ramionami.
- Czy mam rozumieæ, ¿e moja przysz³o¶æ jest bardzo mroczna? A mo¿e nade mn± kr±¿y ¶mieræ?
Policzki kobiety, pokry³a blado¶æ.
- Biedne dziecko, nie widzê u ciebie ¿adnej przysz³o¶ci. Ale ¶mierci te¿ nie widzê.
- Muszê mieæ jak±kolwiek przysz³o¶æ, skoro nie dostrzega pani ¶mierci. Przecie¿ ma j± ka¿dy cz³owiek. Poza tym nie jestem biedna, po dziadku dziedziczê olbrzymi± fortunê.
- Zgadza siê. Ale bêdzie to ’’przeklêta fortuna”, która nie przyniesie ci szczê¶cia. Nic wiêcej nie mogê powiedzieæ, gdy¿ twoja przysz³o¶æ jest mglista, jak jesienny poranek. Przykro mi, ¿e powiedzia³am wam to, co zobaczy³am w waszych d³oniach, ale nie potrafiê k³amaæ – zwróci³a siê do dziewcz±t i wysz³a.
Po wyj¶ciu kobiety, pierwsza odezwa³a siê Frida.
- Muszê przyznaæ, ¿e mia³a niez³± gadkê kobiecina. Ale nic na to nie poradzê, ¿e nie dajê wiary ¿adnym przepowiedniom ani czarom.
- Ja tym bardziej – przytaknê³a Anna. – Mój dziadek jest uczciwym oraz szanowanym cz³owiekiem i jestem pewna, ¿e bogactwo zdoby³ mozoln± prac±. A ty Basiu, co o tym s±dzisz?
- ¯eby¶my przesta³y roztrz±saæ s³owa roztargnionej wró¿ki, której skradziono trzy dychy i skupi³y siê na swoich nogach.
- S³usznie, tak bardzo mnie dotknê³a przepowiednia, ¿e zapomnia³am o bólu – odpowiedzia³a Anna, masuj±c swoj± kostkê, która z minuty na minutê stawa³a siê coraz grubsza. Wszed³ drugi lekarz i stan±³ przed Ann±. Unios³a g³owê i swój wzrok utkwi³a w jego niebieskich oczach, przez moment zdawa³o jej siê, ¿e to spojrzenie nie jest jej obce. U¶miechn± siê ciep³o.
- Chcia³em obejrzeæ kostkê – odezwa³ siê czyst± angielszczyzn±. Bez s³owa po³o¿y³a nogê na kozetce, jednak zabrak³o jej s³ów, ¿eby cokolwiek powiedzieæ. Ciep³± d³oni± dotkn±³ stopy i zacz±³ delikatnie masowaæ. Znowu¿ siê u¶miechn±³. – S± dwa wyj¶cia, gips albo chwila bólu, któr± opcjê wybierasz?
- ¯adnej – odpowiedzia³a krótko, cofaj±c stopê. Ale lekarz by³ szybszy, uj±³ w obydwie d³onie stopê, potem pokrêci³ w prawo i lewo.
- Ju¿ po bólu – odetchn±³ z ulg±. Anna nie potrafi³a wydobyæ z siebie g³osu, jeszcze nigdy nie czu³a tak potwornego bólu, jak w tej chwili. Zacisnê³a powieki, spod których wyp³ywa³y ³zy i sp³ywa³y po jej bladych policzkach. – Przepraszam Anno, ale to by³o konieczne…
- Zada³ mi pan ból, wiêc proszê odej¶æ. Nie mam zamiaru d³u¿ej pana ogl±daæ – powiedzia³a d³awi±cym od ³ez g³osem i palcami wytar³a zap³akane oczy.