Proklata Trijca

Autor: Horsztynski
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0

i³em w ¿yciu wiele z³ego i nie sposób spamiêtaæ wszystko. Rzucili siê na mnie kup± i zat³ukli. A ja... nie stawia³em oporu. Do¶æ mia³em krwi przelanej. Hryhory wybuchn±³ ¶miechem. - Ataman Bondarczuk, zamieni³by kozack± s³awê na habit? Nie wierzê! - M³ody jeste¶. Mo¿e kiedy¶ zrozumiesz, ¿e jest i zawsze bêdzie kto¶ potê¿niejszy od ciebie – Ostap spojrza³ w górê – a kozacka s³awa jest krótka jak ludzka pamiêæ. Potêpienie za¶ jest wieczne. - Hryhory ³achudro! O czym ty tam gadasz z umrzykiem?! - krzykn±³ zniecierpliwiony Kossecki. - Nie ma zbawienia dla takich jak my - mrukn±³ m³ody Kozak i odwróci³ siê od ducha. - Mam nadziejê, ¿e jeszcze zrozumiesz. Póki jeste¶ ¿ywy. Póki nie jest za pó¼no. - powiedzia³o widmo, lecz Hryhory nie móg³ tego us³yszeæ bo ju¿ siê oddali³. - A mo¿e ju¿ jest za pó¼no, dla ciebie i dla mnie? Zerwa³ siê gwa³towny wiatr i widmo rozwia³o siê jak dym znad ogniska. Nie ¿a³uj±c koni, pêdzili przez Ukrainê. Kraj ¿yzny, mlekiem i miodem p³yn±cy, gdzie spokój tylko czasem zak³óca³ najazd Tatarów, szlachcic wojuj±cy z s±siadem czy Przeklêta Trójca. Dotarli na miejsce, gdzie lata temu wilko³aki mia³y swoje siedlisko, porywa³y ludzi z okolicznych wsi, a czasem nawet zapuszczali siê dalej, dopóki nie zrobiono na nich ob³awy. Dotarli nad Dniepr szeroki, a potem szli wzd³u¿ jego brzegu. Nie mieli problemu ze znalezieniem jaskini. Wrêcz przeciwnie, znale¼li ich a¿ kilka. Ka¿da nastêpna budzi³a coraz wiêksz± frustracjê u Trójcy. Zaczêli nawet my¶leæ, ¿e Ostap postanowi³ zrobiæ im ¿art. W koñcu jednak znale¼li ma³e wej¶cie, przez które wchodz±c nale¿a³o siê schyliæ. Po wej¶ciu za¶, okaza³o siê, ¿e jaskinia jest wysoka i szeroka. Byæ mo¿e kiedy¶ wej¶cie by³o tak samo du¿e, lecz zosta³o zasypane. Zapalili pochodnie i szli gêsiego. Kossecki i Tereszczuk upierali siê by Natan szed³ przodem, zapewne na wypadek jakiej¶ niespodzianki, ale ¯yd nie by³ g³upi i pos³a³ im tylko pe³ne nienawi¶ci spojrzenie. Wkrótce natrafili na pierwsze trupy Kozaków Bondarczuka. By³y one poprzebijane strza³ami, poprzecinane na pó³ lub nadziane na ostrza wystaj±ce ze ¶cian lub ziemi. Im d³u¿ej szli, tym bardziej liczba trupów siê powiêksza³a. W koñcu trafili na pierwsze cia³o kamiennego stra¿nika. - Nu, wszystko siê zgadza. Nie powiedzia³ tylko Ostap, ¿e to jacy¶ sodomici. - powiedzia³ zdziwiony Hryhory, patrz±c na niewie¶ci dó³ odzienia, nie siêgaj±cy nawet za kolana. - A mo¿e to Amazonki? - spyta³ Kossecki? - Nie wiem kto to, ale raczej nie, bo patrz. Nie ma piersi. - odpowiedzia³ Hryhory. - Gdyby¶ by³ szlachetnie urodzony i mia³ trochê m±dro¶ci w g³owie to by¶ wiedzia³, ¿e one piersi sobie obcina³y! - Taki ty szlachetny, jak moja matka kurwa. Szli tak dalej siê wyk³ócaj±c. Gdyby Kossecki mia³ tej wiedzy wiêcej, to wiedzia³by, ¿e w czasach staro¿ytnych, Grecy mieli w okolicach swoje kolonie. A, ¿e lubowali siê oni w sodomickich praktykach i nie nosili spodni, to mo¿na by powi±zaæ jedno z drugim. W koñcu ujrzeli mur. Wyci±gnêli ostrza z pochew i ostro¿nie zbli¿ali siê w stronê bramy. - Wygl±daj± na solidne... - powiedzia³ Kozak, a potem jakby szukaj±c potwierdzenia swoich

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz byæ zalogowany, aby komentowaæ. Zaloguj siê lub za³ó¿ konto, je¿eli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Horsztynski
U¿ytkownik - Horsztynski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-03-14 17:20:37