poszukiwana tendencyjne
Dopiero gdy znalazł się w pojeździe, przypomniał sobie, że nie ma benzyny. Zaklął siarczyście i tym razem wyjął piersiówkę ze schowka, po czym, nie myśląc wiele, pociągnął kilka potężnych łyków. Następny stary nałóg. Następne uczucie powrotu starego przyjaciela, radującego swoją obecnością każdy atom jego ciała.
Powracanie do złych przyzwyczajeń daje przewrotną satysfakcję. Być może nawet większą niż pozbywanie się ich. Oczywiście na bardzo krótko. Tylko, kto myśli o Długo…skoro nawet życie, jak to się mówi, jest krótkie.
Może życie też jest nałogiem? W tej sytuacji i pod brzemieniem takich rozmyślań, zaczął się zastanawiać, czy może tego właśnie nałogu nie powinien rzucić w diabły?
Zwłaszcza, że brakowało mu Jej, a więc jedynego, co nie pozwalało mu się ostatecznie zezwierzęcić. Co nie sprawiało, że uzależnienie od życia było gorsze od alkoholizmu… co dawało powód by płonąć, a nie spalać się…
Zasnął. Nie pamiętał co wlał do piersiówki, ale ostatnią myślą przed zwaleniem się na tylnie siedzenie, było „mam nadzieje, że to nie było to co myślę…”.
To jednak było to. Ból głowy, ziemisty posmak w ustach, mrowienie w koniuszkach palców… Równie trwałe jak dobra benzyna… nie sądził, że napitek zachował całą moc po takiej ilości czasu, jaką przeleżał zapomniany w schowku.
O wodzie nie było co marzyć. Środki przeciwbólowe, nawet jeśli były w przepastnych kryjówkach samochodu, to lepiej niech tam sobie dalej leżą. Producent nie sięgał wyobraźnią tak daleko, żeby wziąć pod uwagę ich spożycie po dwukrotnym co najmniej przeterminowaniu. Jeśli już miał umrzeć, to w trakcie poszukiwań, a nie przerwy na…hmm…nałogi.
Na pożegnanie, kopnął w samochód z całej siły, wybijając przednie światło. Na tylnim siedzeniu znalazł płaszcz, a w nim swój portfel. Zabrał tylko to. Potem jeszcze wrócił po piersiówkę… nigdy nic nie wiadomo…
Szedł długo…zbyt długo. Pomny na bolące nogi i buntujący się, pusty żołądek, postanowił się zdrzemnąć. Wszedł w środek pobliskiego pola, gwałtownie wyrwał parę garści zboża i podłożył sobie pod głowę. Zasnął.
Śnił długo. Głównie o Niej.
Obudził się jeszcze bardziej zmęczony. Wspomnienie tego, kim był kiedyś wyssało zeń resztki sił. Nigdy nawet nie podejrzewał, że Ona może być aż tak integralną częścią jego jestestwa. Aż tak… by nawet sen uczynić męką….