Pornstory (18+)
Czy nie moglibyśmy się zwyczajnie kochać?, pomyślała Emilka. Bez takich udziwnień?
*
- Jak mogłaś mi to zrobić?
- Co? – pyta niewinnie Wiola.
- Dobrze wiesz co – gniewnie rzuca Emilka. Nigdy nie była może święta, ale są pewne granice.
- A co ja ci zrobiłam? – pyta upijając nieco świeżo wyciskanego soku z pomarańczy.
- Zaprosiłaś mnie na tą twoją… imprezę. – Ostatnie słowo wypowiada z widocznym obrzydzeniem.
- Zaprosiłam.
- A potem…
- Świetnie się bawiłaś – wchodzi jej w słowo Wiola, czy też raczej Viollette, jak nazywają ją znajomi. – Kazałam ci pić alkohol?
- No nie, ale…
- Kazałam ci się spić? Namawiałam do tego? – Zawiesza głos. – Nie. Niczego ci nie kazałam. Zaprosiłam cię, mogłaś wyjść. Ale świetnie się bawiłaś, a potem pierwsza zaciągnęłaś Valerio do łóżka.
- Najpierw wszyscy zaczęli się rżnąć! – nie wytrzymuje Emilka.
- Nie wszyscy, niektórzy tylko patrzyli – uśmiecha się Violette. – A ty nie zamierzałaś patrzeć, tylko wzięłaś sprawy w swoje ręce.
*
W końcu się zgodziła. Nie na wszystko, ale Mariusza wyraźnie ucieszył gorset, który na siebie wcisnęła. Był czuły, jak zawsze, ale jednocześnie jakiś inny. Kochali się jak zawsze, ale i inaczej.
Westchnęła, kiedy Marisz po raz kolejny wszedł w nią gwaltownie. Był równie wspaniały jak wcześniej, ale i bardziej stanowczy, bardziej władczy. Strasznie męski.
Rozpalał ją coraz bardziej. Kiedy myślała, że już zaraz będą szczytować – zniewalała ją kolejna fala szaleństwa, podniecenia. Z jej wnętrza wydobył się okrzyk ekscytacji. Coraz bardziej zestrajała się z rytmem narzucanym przez kochanka. Zatracała się. Falowała w ten szalony rytm.
- Mocniej, kochany – szepnęła. Chciała więcej. I jeszcze więcej.
NOWA JA
Idę pełna niepewności.
Idę pełna ekscytacji.
Idę na spotkanie z nieznajomym.
To sprawka Violette. „Co ci szkodzi? Zawsze możesz wyjść.”
Wiem jednak, że to nieprawda. Nie wyjdę. I nie poszłabym na to spotkanie, gdybym sama nie chciała. Chociaż muszę przyznać, że trochę oszukuję się w ten sposób, że to sprawka Wioli.
To takie ekscytujące. Nie znam tego faceta. On mnie też nie zna. Nie wiem, czego się spodziewać. Może to będzie jakaś poważna znajomość? Dobrze wiem, że teraz też się oszukuję. To będzie krótka znajomość, ale intensywna. Uśmiecham się do siebie. Już jestem, wchodzę po schodach. Jaki on będzie? Podchodzę do drzwi. Jak mi z nim będzie?
Otwiera mi drzwi…
*
Gwałtownie zdziera ze mnie ubranie, całuje, pieści. Chcę odwajemnić się tym samym, ale to on kontroluje sytuację. Tracę oddech. Poddaję się mu.
Popycha mnie na łóżko. Cholera, ale przystojny!
Nieznajomy zdziera z siebie koszulkę. Ale dobrze zbudowany!
Jestem naga. Uśmiecham się lubieżnie i rozchylam delikatnie uda. Zapraszam go.
Dla niego nie ma to znaczenia. I tak bierze co chce – i kogo chce. Mnie też.
Poruszam biodrami, jakbym chciała wciągnąć go do wnętrza. Chcę obrucić go na plecy, żeby być na nim. Nic z tego. Przypiera mnie do łóżka. Ręce mam rozpostarte. Trzyma mnie za nadgarstki w żelaznym uścisku i prawie niezauważenie kręci głową. Uśmiecha się: ja tu rządzę.
Też się uśmiecham. Zaczynam walczyć. Podoba mu się to. Staczamy się na podłogę. Chcę być na górze, ale dostaję klapsa. Bierze mnie znowu, od tyłu. Jego dłoń łapie moje włosy i przyciąga głowę. Odchylam ją, oczy mam przymknięte. Rozkosz. Jest taki silny.