OGRODNICZKA. W drodze
Przemierzali trasę do miejsca chipsowej uczty i radości bycia we dwoje w powolnym majestatycznym tempie.
Od czasu do czasu cos pierdnęło z ruchy wydechowej żelaznego rumaka , ale można to wybaczyć , nie był pierwszej młodości podobnie jak właściciel , ale właśnie te wybuchy z efektem dymnym dodawały uroku całej podróży. Ogrodniczka aż podskakiwała z wrażenia . Podczas przejazdu przez tutejszy mostek łączącej dwa brzegi dość wartkiej rzeki , właśnie nastąpiło takie jedno rumakowe wydobycie gazów , było tak silne i głośne , że aż płynąca w dole grupa kajakarzy wpadła do wody . Na szczęście posiadali kapokii karty pływackie . Rybki, w tym rzadko spotykane latające glonojady , także wynurzyły swe ślepia by obejrzeć to nie zwykłe i nie codzienne zjawisko jakim był przejazd tegoż pojazdu z Ogrodniczką ,którą znały z brzegowych spacerów . A że były myślącymi rybkami więc – pomyślały – O jej a co to to to to to jest ? plum.
Kandydat , parsknął z otrzewi dobitnym śmiechem , a Ogrodniczka mu zawtórowała.
- ha , ha , ha , hi , hi , hi, ho. ho. ho – ileż było w tym uśmiechu niekłamanej radości.
Swoją wesołą arię zakończył akcent słownym – No.
Żeby pokazać swoją pierwotną osobowość Kniaź ujął gałkę przekaźnika falowego w swoje delikatne palce z nieco poszarpanymi od zębów paznokciami i nastawił na muzykę , którą uwielbiał i wiedział z wcześniejszej korespondencji mobilnej i komunikacji werbalnej ,że Ogrodniczka także ją akceptuję.
Z subwooferów zamontowanych w bagażniku zabrzmiało basowe mocne – bum – bum .
Rumak zadrżał. Za chwilę wokalista rozpoczął w rytm – bum , bum - swoje solo.
- „Jesteś szalona mówię Ci’- Ogrodniczka uwielbiała ten przebój .Jaki wspaniały gust , jak Kniaź umiejętnie trafia w jej pragnienia emisyjne. Była przeszczęśliwa .
Muzyka roznosiła się po całej okolicy , mijające inne rumaki na widok pary zwalniały , a muzyką wprowadzała w rezonans ich karoserie.
Ogrodniczka była oszołomiona. Niepotrzebne jej już były nawet różowe okulary . To co się działo było czarem i naturalnym różem, polączonym z ultramaryną.
Spoglądała na kandydata trzymającego pewnie stery czarnego ksenonowego pojazdu i nucąc koloraturowym altem tę piękną , płynącą z głośników klasyczną pieśń , jednocześnie myślała ( co było w tej scenerii niewątpliwie sukcesem ) – ale mam szczęście , Kołomyjko kochana – popatrz jaki On śliczny, fascynujący , nietuzinkowy …… .