Pomiędzy niebem, a piekłem

Autor: Szynszyla01
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-         Ale… Tak dobrze nam było razem. Nie powinniśmy tego zaprzepaszczać z powodu jednego incydentu.

-         Incydentu?! Jesteś żałosny! Nie mam ochoty na ciebie patrzeć! Rzygać mi się chce jak ciebie słucham!

-         To po co tu przyszłaś?- jego ton się zmienił. Myślę, że uraziłam jego dumę, ale jakoś mnie to w tamtym momencie nie interesowało. – Nie masz gdzie mieszkać, co? Przykro mi, we trójkę będzie nam tu za ciasno. Tak, dobrze zrozumiałaś. Ania się tu wprowadza.

Szybko zmienił postawę z błagalnej na szyderczą. A  mnie bardzo pomogła świadomość, że Matt czeka przed posesją.

-Nie chcę tu wrócić- powiedziałam obojętnie. Byłam odwrócona do niego plecami, szybko pakowałam rzeczy do walizki wyciągniętej z dna szafy. Nie miałam wielu rzeczy. Większość leżała jeszcze u rodziców.- Mam już gdzie mieszkać.

-No tak, czego mogłem się spodziewać po takiej dziwce jak…

Nie dokończył. Usłyszałam jak jego ciało pada na podłogę. Odwróciłam się, przez chwilę nawet nie zrozumiałam co się stało, ale już chwilę później…

-Mateusz! Co ty…?

-Nazwał cie dziwką. Bierz walizkę i chodźmy zanim go zabiję.- Nie do końca rozumiałam dlaczego on się tak denerwuje, przecież to tylko głupie przezwisko z ust równie głupiego palanta. Usłyszałam jęk Konrada.

-Pieprzony kretynie, złamałeś mi nos! Tak cię obsmaruję, że się kurwa nie pozbierasz!

-Możesz spróbować- Matt zaśmiał się zimno.- Powodzenia, przyda ci się.

Wziął moją walizkę i wyszedł z domu, a ja posłusznie podreptałam za nim. Samej siebie nie poznawałam.

 

W samochodzie panowała cisza. Nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć. Znaczy wiedziałam co chcę powiedzieć, ale… Och, raz kozie śmierć.

-Uważam, że trochę przesadziłeś. Świetnie radziłam sobie sama, nie musiałeś tam wchodzić.

-Musiałem.- I tyle, nic więcej.

-Jedziemy do domu?

-Tak.

-Jesteś zły?

-Tak.

-Na mnie?

-Nie.

-Nadal chcesz żebym z tobą mieszkała? Przyniosłam ci tyle problemów. Konrad na pewno tak tego nie zostawi. Będzie chciał cie ukarać za to co mu zrobiłeś. Upokorzyłeś go.

-Przestań.

-Co mam przestać?

-         Wygadywać głupoty.- Och, na szczęście jego głos brzmiał już dużo spokojniej. Miałam nadzieję, że niedługo uspokoi się zupełnie.- Powiedziałem to już jemu.  Skoro ma ochotę mnie udupić to niech to zrobi. Mam co najmniej dziesięciu znajomych prawników z czego jeden to mój ojciec. Naprawdę powinnaś przestać się tym martwić, twój były nie może mi nic zrobić.

Szybko dojechaliśmy do jego mieszkania.  Żeby dostać się do jego mieszkania trzeba było przejść przez bar. Kiedy wchodziliśmy nie było jeszcze wielu ludzi, ale teraz zrobiło się tłoczno.

Już wcześniej dowiedziałam się, że to jego lokal. On był tu szefem i szczerze mówiąc miał doskonały gust. Pomieszczenie barowe było ogromne. Na podwyższonej wysepce, w otoczeniu swoich sprzętów siedział jakiś DJ. Puszczał zajebista muzę. Lada była podświetlona na kolor niebieski, podobnie jak półki z alkoholami. Wyglądało to świetnie.

 

Zaraz kiedy weszliśmy do mieszkania zadzwonił mój telefon.

-         Zrobię nam kolację.- powiedział Matt i uśmiechnął się do mnie. Na całe szczęście chyba już nie był zły. A przynajmniej nie na mnie.

-         Chętnie coś zjem, Wybawco. Kolejny raz mnie uratujesz, tym razem przed śmiercią z głodu.

-         Nie czaruj, Izka, Lepiej odbierz.- Och, no tak. Telefon.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Szynszyla01
Użytkownik - Szynszyla01

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2018-12-14 15:56:40