Pomiędzy niebem, a piekłem
- Zacznijmy od tego, że to nie osobne mieszkanie tylko klitka nad barem- chciałam powiedzieć, że jak na klitkę to strasznie wszechstronny ten lokal, ale milczałam. Niech mówi dalej.- Nad tym barem w którym wczoraj upiłaś się prawie do nieprzytomności.
Lekceważąco machnęłam ręką- Pomiń.
- Opowiedziałaś ckliwą historię, zaproponowałaś wspólne mieszkanie, a ja, z racji tego że uwielbiam niebieskookie blondynki…
- Nie jestem blondynką i nie mam niebieskich oczu- przerwałam mu.
- Szczegóły.
- Dobra, mów dalej.- postanowiłam nie kontynuować tego wątku. Bez sensu.
- To już wszystko.
- Wszystko? Tak po prostu wziąłeś mnie za rękę i zaprowadziłeś do siebie.
- Tak, co innego miałem zrobić?- zapytał, wzruszając ramionami- Mówiłaś, że nie masz gdzie mieszkać…
- A moja torebka?
- Jest w salonie- odparł, a ja poczułam ulgę. Miałam tam wszystkie dokumenty, kasę, telefon.
Rozejrzałam się po pokoju. Widać było, że urządzał go ktoś, kto miał kasę. Dominował tu kolor bordowy. Właściwie wszystkie ściany pomalowane były na ten kolor tylko, że w innych odcieniach. Wnęka okienna była w jaśniejszym kolorze. Wnęki przy drzwiach także.
Nie było tu wielu mebli. Duże mahoniowe łóżko, dwie lub trzy komody i szafka nocna również z mahoniu. Żadnych bibelotów, gipsowych figurek czy zdjęć. Pokój był bardzo surowy. Taki nowoczesny. Zauważyłam drzwi z prawej strony łóżka. Pewnie do garderoby albo łazienki.
-Podoba ci się?- spytał, z rozbawieniem przyglądał się moim oględzinom.
-Może być, brakuje mu tylko trochę duszy. Mogę zobaczyć resztę mieszkania?
- Jasne. Nie mam nic do ukrycia.
Byłam w ubraniu. Było zmięte i pogniecione, ale to nadal ubranie. To znaczy, że mój wybawiciel nie był zboczeńcem. Przynajmniej taką miałam nadzieję.
Reszta mieszkania była, tak jak się spodziewałam duża i przestronna. Kuchnia i salon były właściwie jednym pomieszczeniem oddzielonym tylko wysoką ladą, taką jakie widuje się w barze. Stały przy niej trzy wysokie, barowe krzesełka. Miały czarne obicia. Kuchnia urządzona była raczej w stonowanych barwach. Ściany były perłowe lub w kolorze kości słoniowej. Blaty były w kolorze grafitowym. Wystrój był bardzo modernistyczny. Na blacie stało tylko kilka drogich sprzętów. Salon był duży. Ściany były w takim samym kolorze jak w kuchni. Skórzane kanapy miały czarne kolory, a na niskiej, hebanowej szafce stał duży telewizor. Co za niespodzianka, miał kino domowe. Dwie kolumny stały po obu stronach telewizora, trzecią zauważyłam obok lampki, a czwartą w rogu pokoju. Na ścianach nie było obrazów, no, z wyjątkiem jednego. Z tyłu kanapy, bezpośrednio nad oparciem wisiał piękny obraz Time Square w nocy. Żadnych zbędnych wazoników, kwiatków, obrazków, figurek. Podobało mi się to. Po lewej zauważyła drzwi. Kolejne były obok drzwi wejściowych, jak się domyśliła.
-Pokój gościnny. Chcesz obejrzeć?- zapytał.
Prawie zapomniałam, że tu jest.
-Masz piękne mieszkanie. Bardzo mi się podoba.- powiedziałam szczerze.
-No cóż, cieszę się.- uśmiechnął się do mnie czarująco.- A skoro już jesteśmy w temacie mieszkań to może powiesz mi gdzie mieszka twój były facet? Wiesz, mógłbym tam jechać i…