Podróż dwudziesta szósta Liona Gromkiego
W trakcie tych stu dwudziestu lat rządów partii lewicowych, co bardziej leworządni obywatele zaczęli amputować sobie prawe ręce, a nawet z okiem mojej celi widywałem osobników w wyłupionym prawym okiem. Na Omelecie funkcjonowało wiele Zakładów Opieki Kosmetycznej, w których zajmowano się odrąbywaniem niewłaściwych ideologicznie kończyn i nie muszę chyba dodawać, że były to zakłady dotowane z budżetu. Jednak pospolita ludność poddawała się takim zabiegom raczej niechętnie, mając na uwadze, że za lat parę do władzy może dojść prawica, i co wtedy? Zdrowy rozsądek zwykłych, szarych obywateli zawsze mnie zadziwiał, i to niezależnie od planety na jakiej przyszło mi się znaleźć... Choć z drugiej strony, jak mogli głosować, skoro pozbawieni zostali praw wyborczych?
Po zwolnieniu Arivalda zostałem zamknięty w jednej celi wraz ze strażnikiem, który składał się prawie wyłącznie z oka. Nie miałem zatem żadnych szans na ucieczkę, aż do pewnego wieczoru, kiedy to na wieczerzę podano lekko przysmażone bażanty w sosie z bakłażanów. Czujny mój strażnik zakrztusił się niespodziewanie chrzanem, podanym na deser, co snadnie wykorzystałem zabierając nogi za pas. Zanim się zorientował, dotarłem już do rakiety, gdzie mój mózg pokładowy całkowicie i bezczelnie się rozpanoszył. Zastałem go, imaginujcie to sobie, w moim własnym łóżku, jak uprawiał cyberseks przez Internet i to bynajmniej nie z diodą Zenera lub fotokomórką, lecz z iPadem znajdującym się na Ziemi! Czem prędzej wywaliłem go przez okno, nie żebym miał coś przeciwko związkom homokomputerowym, zawsze bowiem byłem poprawny międzygalaktycznie, ale jednak tym razem przesadził. To on tu sobie używał, a ja przez jego rażące zaniedbania spędzić musiałem dwa i pół wieku wśród robaków obłych jedząc szpinak!
Przeszedłem na sterowanie ręczne, nareszcie wolny i bogatszy o nowe doświadczenia znalazłem się w przestworzach, uciekając czym prędzej z niegościnnej planety. Wkrótce, przy pomocy pompki do dmuchania materaca doprowadziłem się do normalnej postaci, z rozkoszą położyłem się na moim kochanym, jedynym, właściwym, prawym boku, tylko oczy me, nadal wybałuszone, wlokły się przez próżnię z niejakim opóźnieniem.