Pocztówka (dokończenie)
Dlaczego jednak wylądowała w morzu, dlaczego nikt jej nie zostawił w jakimś obskurnym zakamarku, na strychu jakiejś rudery, albo w piwnicy opuszczonego budynku? Morze oznaczało wysiłek, trud związany z ukryciem czyjejś śmierci. Śmierci która miała pozostać niezauważona, Charlotte miała stać się kolejnym mieszkańcem podwodnych głębin i raz na zawsze zniknąć z powierzchni tego świata wpisując się w długą listę osób zaginionych. Podobnie zapewne miało być z bliźniaczkami. Była jednak pewna, ale za to bardzo wyraźna różnica. Siostry Pankow nie zginęły od przedawkowania, zostały zabite. Ich zabójca musiał się liczyć z karą, długoletni pobyt w ośrodku wczasowym na SchiesβtangeStrasse pozwoliłby mu dokładnie przemyśleć swoje postępowanie. Szczerze jednak wątpiłem, czy ktoś kto morduje w taki sposób dwie nastolatki ma jakąkolwiek szansę na resocjalizację i powrót do społeczeństwa.
Czy coś łączyło oba przypadki? Morze. Niebiesko-zielona topiel Bałtyku, gdzie wszystkie trafiły po swojej śmierci była jedynym dostrzegalnym punktem wspólnym. Chociaż były jeszcze inne podobieństwa – wiek, płeć, zamieszkiwanie poza FreiStadt, były one jednak zbyt ogólne, a ja potrzebowałem konkretów. Czegoś takiego jak...trzymany w kieszeni protokół z sekcji zwłok Charlotte, o którym sobie właśnie przypomniałem. Przejrzałem go jedynie pobieżnie starając się odszukać przyczynę zgonu. To mógł być błąd. Na szczęście dotarłem już do swojego mieszkania. Położyłem kartkę na biurku, zapaliłem lampkę i odkładając marynarkę i kapelusz na stojący w pobliżu wieszak kolejny raz zacząłem czytać zapiski lekarza sądowego.
//Dienstag 28sten Juli
Ranek powitał mnie bólem karku i pleców. Moje biurko zdecydowanie nie było najwygodniejszym miejscem do spania. Przetarłem twarz dłońmi próbując nieco się ocucić i rozejrzałem się dookoła. Biurowa lampka nadal się paliła rzucając żółte światło na wymięty arkusz papieru leżący na blacie. Raport patologa. Wbrew pozorom nie był taki jednoznaczny jak uważał Gerhard. Oczywiście przyczyna śmierci się zgadzała. Charlotte zmarła od przedawkowania. Lekarz napisał jednak coś jeszcze.
Skupiając się na otarciach, zadrapaniach i ranach wspomniał w raporcie o śladach po częstych stosunkach płciowych. Częste stosunki płciowe jakoś mi nie pasowały do nieletniej gimnazjalistki z Kollbergu, która pokłóciła się z chłopakiem, kiedy ten chciał się z nią przespać. Oczywiście wszystko to mogło być winą narkotyków. Pozbawiona pieniędzy, będąca na głodzie Charlotte mogła uciec się do praktykowania najstarszego zawodu świata byle tylko zarobić na kolejną dawkę. Mogła to zrobić, i patrząc na jej zdjęcie nie powinna mieć problemów ze znalezieniem klientów, tylko po co?
Odpowiedzi mógł udzielić tylko jeden człowiek – patolog dokonujący sekcji zwłok. Taką przynajmniej miałem nadzieję. Niestety odpowiedzi, które otrzymałem niezbyt mi pomogły. Charlotte rzeczywiście „odbywała przed śmiercią stosunki płciowe” - jak głosił raport, patolog był jednak niemal stu procentowy pewny, że nie została zgwałcona. Musiało mi to wystarczyć. Miałem jednak jeszcze parę pytań. Po pierwsze chciałem się dowiedzieć czegoś więcej o śmierci Emily i Lizzy, Gerhard w swoich wyjaśnieniach mógł pominąć jakiś istotny szczegół. Patolog jednak całkowicie potwierdził jego słowa. Jedna z dziewczyn została pobita na śmierć, druga zginęła od paru pchnięć nożem. Podobnie jak Charlotte one także wielokrotnie wstrzykiwały sobie narkotyki. Na tym jednak podobieństwa się nie kończyły. U obydwu sióstr widoczne były ślady po „stosunkach płciowych”. To wyczerpywało pierwsze pytanie, miałem jednak kolejne. Czy więcej nieletnich narkomanek trafiło ostatnio na jego stół? Patolog zaprzeczył, było co prawda kilka zgonów, ale sekcje wykonywano bardzo rzadko i tylko w określonych przypadkach. Nawet, jak stwierdził, jeśli kilka młodocianych narkomanek zmarło, a zmarło na pewno, on nie miało okazji ich „badać”. Zadałem jeszcze parę pytań, ale nie dowiedziałem się niczego co by mi pomogło....