Płaszcz, cz.2/3
– Nie mogę. To państwowe. Wojskowy. Wyfasowałem świeżo. – Janek sprężył się w sobie, mimo że starał się dalej mówić zdecydowanym, ale spokojnym głosem. Sytuacja naprawdę stawała się niebezpieczna.
Osiłki spojrzeli po sobie. Rozmówca podniósł się, zachwiał, ale utrzymał równowagę i wyprostował. Podparł się ściśniętymi w kułaki dłońmi pod boki i zaharczał przepitym głosem, już ze słyszalną groźbą w głosie:
– Jaak nie po dobroci, to ściąągaj ten płaszcz. Aale już!