Pielgrzym: Część I - Pielgrzym wyrusza na północ
— Meriku, oj Meriku — wymawiając jego imię pocałowała go w policzek. — Chciałabym się mylić, ale widzisz, Notreda – miasto, w którym przyszłam na świat spłonęło prawie doszczętnie. Oszczędzono tylko zewnętrzne dzielnice. Centrum miasta praktycznie zniknęło przykryte warstwami popiołu. A stało się to trzy dni temu.
— Trzy dni temu?!
Merik odsunął matkę i zdenerwowany ścisnął w swojej dłoni jeszcze mocniej laskę należącą kiedyś do Altaira.
— Jak to?! — krzyknął.
Oirin uniósł księgę do góry jakby chciał coś zamanifestować. Jego siwe, krzaczaste brwi poruszyły się niespokojnie a czoło zmarszczyło się.
— My się dowiedzieliśmy dzisiaj, tak samo jak i ty. Się znaczy… prawie. Bo ty przeczuwałeś tragedię już od tygodnia, zanim magowie ognia zjawili się w mieście. Nie rozumiesz?
— Czego?
— Że potrafisz ujrzeć jednocześnie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość?
Merikowi – dziedzicowi Otulenu, synowi bohatera wojennego ponownie zrobiło się słabo. Zadał sobie jedno pytanie: dlaczego ja? Przecież był magiem, ale też tylko magiem. Nie chciał aż takiego brzemienia na swoich barkach. A co jeśli w swoim umyśle ujrzy śmierć kogoś ze swoich bliskich? A jeśli zobaczy zagładę Landrii czy też Otulenu? Co wtedy zrobi?
— To zbyt wiele… — wyjąkał, kiedy wziął z rąk Oirina księgę w jedyną wolną dłoń, jaką miał.
— My nie wiemy, co w niej jest — Oirin wzruszył ramionami jak tylko jego żylaste dłonie uwolniły się od jej ciężaru. — Tylko ty masz prawo poznać jej zawartość. Tak rzekł twojemu dziadkowi sam Falkirk. A twój dziadek powiedział to twojemu ojcu. Altair miał ci to przekazać osobiście, gdy dorośniesz i nadejdzie ta chwila, ale niestety nie zdążył.
— Ja?
Merik spojrzał na okładkę. Księga była ciężka, pomimo, że brakowało w niej wielu stron. „Dziwne” – pomyślał. Wyczuwał, że jej zawartość jest chroniona przez magię, a na nią samą rzucono potężne zaklęcie ochraniające.
Zawahał się. Laska, którą dzierżył to jedno, ale to…
W jednej ręce trzymał przypaloną księgę a w drugiej laskę ojca. Czy tak miał wyruszyć w nieznane? Uzbrojony w drewno i przypalone przez kogoś kartki papieru?
Rozterki u chłopaka nie uszły uwadze Oirinowi.
— Meriku, posłuchaj — na twarzy starca pojawił się dobrze mu znana powaga. — Wiem, że to zbyt wiele wiadomości jak na jeden dzień, ale czas nagli. Wiemy tylko to, co nam przekazał sam Falkirk. Przekazaliśmy ci laskę i pierwszą część księgi. Falkirk rozkazał ją rozdzielić a na każdą z nich rzucił zaklęcie, istną pieczęć, która je chroni. Fragmentów księgi jest dokładnie pięć, a ty trzymasz właśnie jedną z nich. Druga znajdowała się w Notredzie. To twoja matka ją tam ukryła po zakończeniu Czystki. A wraz nią znajduje się wskazówka, gdzie znajduję się trzecia część. I tak dalej i tak dalej. I tylko ty możesz je wszystkie odnaleźć by poznać całą przepowiednię i uratować nas wszystkich od zagłady. Tylko ty Meriku. Jesteś naszą jedyną nadzieją.
— Czyżby to jej szukali magowie ognia? — spytał Merik, który pomału oswajał się z nową dla niego sytuacją.