Para rękawiczek część 3 - wrzesień wesele
-To dla ciebie- Eric wręczył Iwonie bukiet białych róż.
-O, wow- Iwona wzięła prezent zaskoczona- Ale chyba ich ze sobą nie wezmę, co? Czekaj chwilę, dam je do wazonu.
Iwona wróciła się do kuchni, zostawiając Erica czekającego przed drzwiami domu.
Wyglądała przepięknie. W długiej błękitnej sukni rozświetlonej gdzieniegdzie brokatem i pofalowanych, częściowo spiętych włosach.
-Nie będzie ci przeszkadzało, jak będę w szpilkach?- zapytała, zamykając drzwi.
-Nie, nie- zapewnił.
-To dobrze. A nawet, jakby ci przeszkadzało, to i tak bym ich nie zdjęła. Ale pytam, bo wiem, że niektórzy faceci mają kompleksy, gdy kobieta jest od nich wyższa.
-Ja nie mam kompleksów, bo przeważnie wszystkie są ode mnie niższe. Ty też.
-Ale nie w szpilkach. Ośmielę się nawet stwierdzić, że tyeraz jestem od ciebie wyższa.
-Nie przeszkadza mi to.
-Na pewno?
Eric pochylił się ku niej i powiedział zniżonym tonem:
-Mogę być co najwyżej dumny, że mam zaszczyt przebywać w towarzystwie tak pięknej damy.
Iwona cofnęła głowę i mimowolnie zarumieniła się.
-Ty też dzisiaj świetnie wyglądasz- odwzajemniła się- Mężczyzna stworzony jest do garnituru.
-Jakby był wygodny, to może chodziłbym w nim częściej.
-Kobiety często zdobywają się na poświęcenia, żeby dobrze wyglądać.
-Ale nie mężczyźni. I dobrze. Zwariowałbym, jakbym miał codziennie chodzić w garniturze.
-Są tacy, co muszą. Politycy na przykład.
-I z tego powodu serdecznie im współczuję. Mnie na szczęście ta konieczność ominęła- powiedział, po czym spojrzał na Iwonę- Nie boisz się, że swoim olśniewającym dziś wyglądem przyćmisz pannę młodą?
-Olśniewającym?
-Mówię, co myślę.
-Mówisz, bo nie widziałeś jeszcze Agaty. Będzie najpiękniejszą panną młodą ever.
Dla Erica to jednak Iwona była dziś najpiękniejsza. Gdy ją ujrzał z bukietem róż, który jej wręczył, jego serce zaczęło mocniej bić. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Rumieńce, które pojawiały się na jej twarzy, jak zawsze tylko dodawały jej uroku. Czy to możliwe, żeby nadal znajdował się pod wpływem czaru tej dziewczyny?
Po złożonej przysiędze małżeńskiej w urzędzie stanu cywilnego, nowożeńcy i ich goście udali się motorami i samochodami do sali biesiadnej. Tam goście przystąpili do składania życzeń młodej parze oraz wręczania prezentów. Eric z Iwoną ustawili się na końcu. Ich podarunek był symboliczny: rarytasy wiejskie oraz pozłacany otrójny sznur- symbol więzi małżeńskiej.
-Eric, popatrz na ten piękny bochenek i to masełko- Iwona trzymała w ręce koszyk z jedzeniem i właśnie w tym momencie zaglądała pod białą ozdobną ściereczkę, którym był przykryty- Powąchaj, jak to wszystko cudownie pachnie.
Przyłożyła mu koszyk pod nos.
-Yhm- zgodził się- Masło kupiłaś czy sama robiłaś?
-Sama robiłam- powiedziała dumnie- Poszłam do koleżanki, co ma gospodarstwo i mi pomogła. Na koniec roboty aż mi rece odlatywały. Dziwię się tylko, gdzie te mięsnie, które powinny się za ten czas wyrobić?
Iwona wyciągnęła rękę w bok i zgięła.
-Z jednym robieniem masła ci się nie wyrobią.
-No wiem, ale fajnie by było…- Iwona ponownie zajrzała do koszyka- Wiesz, czego tu brakuje?
-Czego?
-Żywych kurczaczków. Mogłam poprosić Jolkę, może by jakieś dwa dała? Słodko by wyglądały tu takie dwie żółte kuleczki.
-Iwona, uspokój się. Wszytsko wygląda dobrze.
-Ale mogłoby wyglądać lepiej.
-Mogłaś założyć strój regionalny- zasugerował.
-To byłby genialny pomysł!- powiedziała zachwycona i zapytała z wyrzytem- Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?
-Nie przyszło mi do głowy.
-Wiesz, jak fajnie byśmy wyglądali?
-U ciebie wszystko musi idealnie wyglądać?- zapytał Eric. Zauważył, że Iwona już któryś raz porusza temat wyglądu.