Pan Szalony
Taaa, teraz żałuję, że poszedłem. Łazimy po jaki polach bez celu. Zapomnieli o petardach, czy co tam mieli zabrać. Na dodatek przyszli jacyś znajomi znajomych, więc już zdążyliśmy podzielić się na grupy. Nudy, połowę osób z tu zebranych poznałem dzisiaj. Ziewnąłem przeciągle i rozejrzałem się zostając trochę z tyłu. Wydawało mi się, że zaczyna mrzeć. Dookoła tylko trawy, parę drzew, tęcza i hałaśliwa grupa. ..? Coś w tej tęczy przykuło moją uwagę. Była jakby bardziej wyrazista niż normalnie. Tak jakby iluzja stała się rzeczywistością. Miała też inny koniec. Zamiast zaczynać i kończyć się w niebie wyglądała jakby nie miał początku, a koniec spadał na ziemię. Jej finał był za drzewami, jakieś sto metrów ode mnie. Nie wiem, czy to normalne w moim wieku, ale od razu pomyślałem, że ta tęcza pokazuje jakby wrota do innego świata, albo skarbu.
- Ej, idziesz czy zostajesz?! - no jasne. Każde przemyślenie musi ktoś przerwać. Nawet nie odwróciłem wzroku od tęczy. Nie chcę, żeby zniknęła, kiedy się odwrócę.
- Już mi się nie chce iść. Idźcie beze mnie. - Nie dbam o to czy mnie usłyszą .
- A zostawcie go, on i tak woli gapić się w przestrzeń.
- Twoja stara!
- EJ! Dziwaku! Jak znajdziesz tam złoto, to się podziel! Bez nas byś tej tęczy nie znalazł! - to chyba krzykną ten Michał, kiedy zobaczył, że zaczynam iść w kierunku końca. Trochę wkurzył mnie ten „Dziwak”. Czemu jestem dziwny? Bo nudzę mnie naukowe wyjaśnienia typu „załamanie światła w kroplach deszczu”? Bo sądzę, że wierzenie w to, że kiedyś istniały smoki, a kosmici wylądowali na ziemi, czyni świat trochę bardziej ciekawszym? Idź się uczyć, idź do pracy, idź na emeryturę. To wszystko? To nudne. Może lubię tworzyć sobie niemożliwe historię? Przez to m ó j świat jest trochę interesujący, bo wierzę, że kiedyś, w jakimś małym zakątku świata mogło się tak zdarzyć. Czemu ma być tak jak ktoś powiedział? Zróbmy wreszcie coś szalonego! Jak wiara w przypadki! Czemu wszystko ma być z góry planowane? Ja sądzę, że większość naszego życia to przypadki, z których po prostu wynikają konsekwencje. Jak są dobre – spoko, nic ważnego, moja zasługa, jak złe – jego wina, zapamiętam, idę się zabić! A nawet dużo ludzi na planecie żyje z przypadku!
- Uhh. Hahaha – parsknąłem. Moja ostatnia myśl mnie rozbawiła. - Yyyh no dobra... To te drzewa, nieźle się zbulwersowałem, czasem trzeba porozmawiać z kimś mądrym... - Przystanąłem i rozejrzałem się. Tęczy już nie było, ale zaczął wiać mocniejszy wiatr. Nagle, sam siebie nie rozumiejąc, jakby rzucony przez podmuch wiatru, wskoczyłem między te parę drzew. Odwróciłem się i zacząłem iść do tyłu, przyglądając się drzewom. Ze zdziwieniem zauważyłem, że rosną tworząc okrąg. Jeszcze nie wiem dlaczego, ale zaczęło mnie ogarniać dziwne uczucie. Niepokój?
- Chyba też jestem głupi. No już – klepnąłem się w policzek – ogarnij się. Jutro o tej porze będziesz już wracał z treningu – powiedziałem do siebie. Ej, no. Co się ze mną dzieje? Może lepiej już wrócę do domu. Pewnie odwala mi z przemęczenia, chociaż wcale się nie zmęczyłem. Właśnie miałem się dokonać odwrotu taktycznego, ale coś małego zwróciło moją uwagę. Szybko chciałem podbiec do tego, ale coś mi przerwało w czasie biegu. Wszystko jakby naglę zwolniło i widziałem niebo. Zaraz po tym wielkim hałasie poczułem jednocześnie ból w głowie i nogach. Okropnie boli i nie mogę się podnieść. Do czego ja biegłem? Nie pamiętam. Nie zorientowałem się nawet, kiedy przestałem widzieć niebo.