Ostatnia Wigilia

Autor: padga
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Ellie. Nie zostawiaj nas już. Nie rób tego. Proszę – Ben płakał równie mocno, jak Ellie, jednak to nie powstrzymało go od kolejnej próby objęcia siostrzyczki.

- Nie rozumiecie! Nie daliście mi skończyć – zaczęła spokojniejszym głosem Ellie – mój grób jest zbyt blisko i nic temu nie zaradzicie. Nie pomoże nawet opuszczenie kraju. Muszę do niego wrócić, czy mi się to podoba, czy nie. Tato – zwróciła się do Toma – wiem, jak bardzo się obwiniasz. Niepotrzebnie. Ani twoje zamartwianie się, ani szlochy mamy nie zwrócą mi tego, co odebrał mi ten wypadek. Po prostu nauczcie się z tym żyć.

            To już było zbyt wiele. Tom Marsten ryknął jak rozjuszony byk i pobiegł do sypialni, tupiąc głośno po schodach. Gdy wrócił, trzymał w dłoni pistolet.

- Nie mogę tego słuchać! Do zobaczenia w Wieczności Ellie! – wypowiedziawszy te słowa Tom strzelił sobie w głowę. Krew zmieszana z mózgiem i włosami obryzgała ściany, gdy ten padał martwy na dywan. Susan krzyczała z przerażenia, żalu i bezsilności. Drżącymi dłońmi delikatnie wyjęła pistolet z sztywniejącej dłoni męża i leniwie obracała go w ręce.

- Ellie… tatuś miał rację? Spotkamy się w Wieczności? – zapytała od niechcenia córkę.

- Jeśli tego mocno chcecie, to tak. Spotkamy się - odpowiedziała niepewnie jej córeczka.

- Oby kochanie. Mama nie może się już doczekać – mówiąc to, przystawiła sobie lufę do szyi i pociągnęła za spust. Drżące ciało Susan upadło równolegle do Toma. Ben patrzył na cały spektakl z niewzruszonym wyrazem twarzy. Chwilę później wyjął broń z ręki matki i pytającym wzrokiem spojrzał na Ellie. Nim ta zdążyła powiedzieć choćby słowo, Ben podszedł do niej, objął ja i pocałował w policzek. Gdy się od niej odsunął, uśmiechał się. Przyłożył lufę do miejsca, gdzie, jak sądził, znajdowało się serce. I strzelił. Raz. Drugi. Trzeci.

            Ciała Marstenów leżały w kałuży krwi, tak podobnej do tej, w której leżała kiedyś tylko Ellie. Ta, teraz uśmiechnięta, odwróciła się na pięcie i wyszła z domu, którego nie znała, choć należał do jej najbliższych. Pewnym krokiem ruszyła w stronę cmentarza, a gdy doszła do swojego marmurowego grobu, pochłonął ją, jakby nigdy nie istniała.

            Bim, bam, bom. Gdzieś w oddali zegar wybił północ, kończąc tym samym Ostatnią Wigilię Marstenów.

 

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
padga
Użytkownik - padga

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-11-28 22:20:55