Osa w Zakładzie Fryzjerskim

Autor: PierrDolewas
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

nutę, tak jak lekarz sprawdza tętno. Widocznie robią normę, gdyż nie zamienia ich na inne. Rozpoczyna się taniec palców fryzjera z nożyczkami. Cyk, cyk, cyk, cyk, cyk, cynk, cyk, cynk, cynk, cynk. Chwila przerwy, telefon daje cynk, że ktoś dzwoni. Pewnie jakiś klient zapisać się chce na wizytę. Cynk, cynk, cynk, nie daje za wygraną. Cynk, cynk, cynk, cynk. Majster odkłada narzędzie i podnosi słuchawkę. Spędza przy niej chwilę, odkłada słuchawkę, wraca i mówi, że to jakiś cyrk, cyrk, cyrk przyjechał i chciałby się całą ekipą poddać cięciu. Niestety musiał odmówić, gdyż nie ma aż tylu par nożyczek. Uśmiałem się. Osa widocznie też, bo szampon niebezpiecznie przechylił się i zatrzymał tuż nad krawędzią blatu. Ciach, ciach, ciach, z tyłu miałem dłuższe więc i nożyczki inny tembr wydobywają. Wkrada mi się wreszcie jakiś ład. Zaplanowany według przepisu mistrza salonu. On jest tu Panem więc zdaję się na niego. Szampon zaczyna obracać się dookoła, coś zakręcona ta Osa, a Radio przestrajać na inną falę. To ci sztuczka. ‘Bum cyka, bum cyka” – leci w Radio ta muzyka. Osa wystrzeliła pionowo w górę, obkręciła się dwa razy i poleciała do suszarki. Nie ma to jak samoobsługa pszczelarska. Gdybym miał przyznawać nagrody, to w tym momencie przyznałbym jej IOBLA. Coroczną nagrodę przyznawaną faunie, pod każdą postacią. W przyszłym roku wprowadzona ma być kategoria MIKRO-IOBLA. Aby zostać uhonorowanym nagrodą IOBLA – wystarczy, jak to określa główny pomysłodawca i mecenas sztuki, doktor Iobala-Dobala-Duuuuuuuu, wystarczy być, bądź posiadać w sobie nawet malutki fragment jakiegokolwiek przejawu bzika i umiejętnie go zaprezentować. Ta Osa, to mój cichy kandydat do tej nagrody. Z tyłu mam już super fryzurę, więc mówię koledze, że jedziemy dalej. Odsunął więc fotel, na którym siedziałem. Daleko jednak nie zajechaliśmy, ale na tyle wystarczająco, że mogliśmy przejść do kolejnej fazy strzyżenia. Boczki. Spoglądam na Osę, zjadła już wszystkie, ja tam nie lubię wędlin, nie lubię też widoku Os jedzących boczek. Nic szczególnego, nie ma co oglądać. Za to oglądam moje boczki i muszę przyznać, że są w sam raz jak na mój owal twarzy. Wizyta zaraz zacznie dobiegać końca, jeszcze tylko uregulować należność, obmyć twarz i do domu. Gdy przemywając twarz wodą usłyszałem bzyczenie przy lewym uchu, opuściłem ręce i spojrzałem. To była ona, wypielęgnowana i pachnąca Osa z Zakładu Fryzjerskiego. Patrzyła mi prosto w oczy po czym wyjęła wizytówkę oraz 20 zł i podała mi mówiąc: „call mi baby”.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
PierrDolewas
Użytkownik - PierrDolewas

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2020-12-10 19:02:10