Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część XIX
"Opowieści z Przeklętej Doliny" "Ucięta Mowa" Część XIX-ta Im bardziej zagłębiali się w podziemiach klasztoru tym powietrze stawało się gęstsze i cięższe. Odgłosy wydobywające się z mroku korytarzy nagle ucichły i Mothman zatrzymał się. Gestem ręki nakazał to samo uczynić Lady M. i Poitosowi. Wsłuchiwali się w otaczającą ich ciszę. Sami także wstrzymywali oddechy. Detektyw korzystając z okazji podświetlił nieco ściany korytarza. Stare i popękane mury uświadomiły mu, że znajdują się niedaleko odkrytych przez niego wcześniej lochów. Poczuł jak serce wędruje mu do gardła. Nie mógł się doczekać kiedy pokaże swoim towarzyszom niespodziankę. Cieszył się jak małe dziecko. Odblask światła padł na podłoże i John zobaczył wilgotne, ciemniejsze od ziemi plamy. Pochylił się nad nimi i dotknął jednej palcem. Powąchał palec. Pachniał jeszcze świeżą krwią. Domyślił się kogo mogą spotkać w podziemiach. Kiwnął palcem aby jego towarzysze szli za nim i ostrożnie ruszył przed siebie. Do uszu trójki poszukiwaczy doleciał szmer, jakby ktoś coś przesuwał po ziemi i głuchy jęk. Po chwili stanęli nad leżącym na ziemi ciałem. Poitos mógłby przysiąc, że jeszcze przed chwilą się ruszało i zamarło słysząc ich przybycie. Spojrzał znacząco na detektywa a ten pochylił się nad ciałem. Gdy tylko pierwsze blaski światła spoczęły na leżącym bezwładnie człowieku, Lady M. z szaleńczym krzykiem rzuciła się na niego. Detektyw odepchnięty siłą upadł na ziemię. Kobieta siadł na plecach ofiary i mocno pociągnęła ją za włosy tak, że głowa z jękiem bólu oderwała się od podłoża. Poitos chciał powstrzymać Lady M. ale Mothman powiedział, podnosząc się z ziemi: - Zostaw ją. Nie zabije go, przynajmniej jeszcze nie w tej chwili. W głębi duszy jednak sam się obawiał ataków żony. - Myślę, że to nawet nam pomoże. - Gdzie jest Nikki i Julie James? - nieludzki głos odbijał się echem po całym podziemiu. Dopiero gdy kobieta pociągnęła jeszcze mocniej ofiarę za włosy i wyrwała kilka z nich, mężczyzna odpowiedział z dziką satysfakcją w głosie: - Tam gdzie ich miejsce - zaśmiał się szyderczo jakby opowiedział dobry dowcip. Lady M. klęła takimi słowami jakich żaden śmiertelnik nigdy po niej by się nie spodziewał. - Mam lepszy pomysł - powiedział Mothman. Głos detektywa był tak spokojny, że aż napawał przerażenie ale kobieta nic sobie z niego nie robiła, albo nie dosłyszała zaaferowana torturą. Ścisnęła mocniej kolana niemalże łamiąc ofierze żebra. W tej chwili czuła się jak amazonka. Z gardła leżącego pod nią mężczyzny wydobył się spazmatyczny krzyk bólu. John podszedł i położył dłoń na ramieniu Agnes. - Mam lepszy pomysł. - Tym razem Lady M. go usłyszała, mimo to nawet na niego nie spojrzała. - A jaki? - zapytał niecierpliwie lekarz. - Myślę, że nasz szacowny prawnik zna te podziemia o wiele lepiej od nas. I zapewne wie co znajduje się w jednej z dalszych celi. Mam rację panie Samuelu? Na te słowa Samuel przestał zmagać się z Agnes. Zrozumiał, że jedyne co go teraz czeka to śmierć. Mimo strachu i targających nim dreszczy postanowił drogo sprzedać swoje życie i nic nie powiedzieć detektywowi ani jego przyjaciołom. - Obyś zdechł - wykrztusił tylko. - Ty będziesz pierwszy. Przypuszczam, że skoro nie odpowiedziałeś na moje pytanie to zapewne zapomniałeś o pomieszczeniu znajdującym się w tych lochach, w którym gwałciłeś i torturowałeś swoje ofiary, młode dziewczyny. Młody prawnik, wiedząc, że nie ma już nic do stracenia hardo podniósł głowę. - Ale żadna nie była lepsza od twojej siostry. Mothman słysząc te słowa najchętniej sam zabiłby Samuela na miejscu ale wolał widzieć jak cierpi. Detektyw sam siebie nie poznawał. Gdy Lady M. nieco się uspokoiła i zeszła z ofiary, Mothman i Poitos chwycili prawnika pod pachy i pociągnęli w kierunku kolejnych podziemnych komnat. Nie pozwolili mu nawet wstać, tylko bezlitośnie ciągnęli go po ziemi. Coraz więcej krwawych śladów zostawiali za sobą. Samuel otworzył szeroko oczy ze strachu gdy zobaczył znajomą komnatę. Do tej pory