A co by było, gdyby... 21,22,23
21
Monia, choć niepewna do końca, czy jej nowy wielbiciel się jej podoba, zaczęła owijać wszystkie myśli wokół niego. Chłopak przychodził praktycznie zawsze, gdy pracowała i to kilkukrotnie, o stałych porach. Zawsze się uśmiechnął do niej, przywitał, miło zagadnął. Raz podczas jednych zakupów powiedział do niej trzy razy ‘dzień dobry’, żeby mieć pewność, że na pewno usłyszała i że ona również się z nim przywita.
Choć monika miała co raz większe wątpliwości co do tej pracy, że się nadaje, to widok chłopaka o rudych włosach sprawiał, że było jej lżej na sercu. Codziennie go wyczekiwała, z niecierpliwością spoglądała na zegar wiszący na przeciw kas. Był zawsze przed piętnastą, osiemnastą i czasem zachodził też po dwudziestej. A gdy już przyszedł, jej żołądek skakał fikołka. Gdy go kasowała, nie wiedziała, gdzie ma podziać swoje oczy, trzęsły jej się ręce, a głowa zamiast swobodnie się obracać, robiła nerwowe szybkie ruchy.
Wyobrazała sobie, że któregoś dnia, gdy będa z koleżankami zamykać sklep, on będzie na nią czekał i się z nią umówi na randkę, w końcu te niewinne wyobrażenia zrobiły swoje- zabujała się po uszy. A wtedy pragnęła już tylko jednego- nie widzieć go nigdy więcej. Serce jednak bardzo chciało się znaleźć w jego ramionach i przytulić z calej siły. Ale Monika całe życie całe życie kierowała się rozumem, więc i tym razem próbowała wygrać tę wewnętrzną potyczkę. Gdyby się teraz związała z kimkolwiek, nie miałaby czasu dla Roberta, a w tej chwili on potrzebował jej najbardziej. Musi go wspierać, pomagać mu w nauce, poświęcać mu swój czas. Nie może tego czasu przeznaczyć teraz na co innego ani na nikogo innego. Monika wiedziała, że jej obowiązkiem jest w tym momencie odkochać się i zapomnieć o uroczym rudym chłoapku.
Opracowała – podświadomie co prawda, ale jednak- metodę, która okazała się skuteczna. Jej działanie i konsekwencje jednak bardzo bolały. Przestała się do niego uśmiechać i reagować na jego zaczepki. Chłopak z czasem przestał nawet mówić ‘dzień dobry’, którego w głębi tak bardzo wyczekiwała. Czasem monika bardzo potrzebowała usłyszeć z jego ust to jedno krótkie zdanie. Ciągle miała wrażenie, że nadają na tych samych falach. Nie raz zauważała, gdy była w złym humorze, że z jego twarzy również biło zdenerwowanie. Monice tak bardzo brakowało tych krótkich zaczepnych rozmów, że popadła w lekką depresję. W efekcie pisała kilka wierszy dziennie i nawet zaczęła na nowo pisac pamiętnik, choć gdy miała siedemnaście lat, przysięgała sobie, że już nigdy więcej go nie będzie pisać. Twórczość pomagała jej jednak poradzić sobie z wszystkimi emocjami., które tłoczyły się w niej jak kłębek nici.
By tak nie skupiać myśli na NIM, zaczęła pisać kolejną powieść. Gdy skupiała się na przeżyciach bohaterów, nie myślala o swoich. To bylo dla niej najlepsze lekarstwo.
W między czasie stopniowo, co kilka dni, zamieszczała w sieci fragmenty swojej pierwszej książki. Mimo jej małej wiary, znajdowali się ludzie, którzy czytali jej wypociny. Monika była wdzięczna im, że czytali. Co raz częsciej zastanawiała się, czy nie udostępnić ksiązki kilku znajomym, by też przeczytali i ocenili. Wtedy wiedziałaby, czy warto coś dalej robić z jej twórczością. A bardzo, ale to bardzo chciała wydać swoją książkę. Było to jej najwieksze marzenie do tej pory. A jeszcze jakby ktoś film nakręcił…
22
O tej porze w sklepie ruch był niewielki. Monika nie miała za bardzo nic do roboty przy kasie. Warzywniak już cały ogarnęła, wiec zostało jej tylko układanie towaru przy kasie i w pobliżu, żeby półki i lada się ładnie prezentowały. Zajęcie to jedank strasznie ją nudziło. Wydawało się takie bez sensu- klienci przecież i tak będą brać produkty z półek i wszystko trza będzie układać na nowo. Jakże wdzięczna była Lilce, gdy ta przyniosła jej cenówki z poleceniem: