Opowieści z Przeklętej Doliny: Język Plonów - część VI
* * *
Noc minęła spokojnie. Detektyw ustanowił dyżury nocne i zmiana wartowników następowała co dwie godziny. Z obowiązku czuwania zwolnił tylko Agnes, Aarona i Stevena. Poitos nawet na chwilę nie odstępował Lady M. Mothman, mimo że nie obawiał się szybkiego ponownego ataku rannego potwora, spał tej nocy wyjątkowo czujnie. Zapomniane Jezioro nadal mogło kryć wiele mrocznych tajemnic.
Bladym świtem zmienił na straży Seana. Sprawdził czy ma w kieszeni rewolwer znaleziony dziewięć miesięcy wcześniej w tajnych pomieszczeniach Cagliostra. Udało mu się wtedy wynieść go zupełnie niepostrzeżenie.
- Dostrzegłeś coś dziwnego?
- Tak ale nie jestem pewien co to jest. Po ciemku trudno cokolwiek dostrzec ale teraz się rozjaśnia. Obejrzyj drzwi mojego domu. To chyba ten sam znak.
Mothman obejrzał drzwi, na których krwią namalowana była runa Berkano. Wiedział już od Mary co ona oznacza. Wolnym krokiem wrócił do Seana.
- To ta sama runa. Czy jesteśmy tu sami?
- Nie wyczuwam żadnej trzeciej obecności – odpowiedział Mclean.
- Trzymamy się planu. Nie mam już wątpliwości, że to wszystko związane jest z Agnes i naszym dzieckiem. Ten znak ma wiele różnych znaczeń a jedno z nich to nowy początek, macierzyństwo i ponowne narodziny. Ja zostanę na warcie. Obudź wszystkich. Za godzinę mają być gotowi do drogi. Gdzie można wynająć jakiś powóz? Musimy jechać dwoma.
- Hartwood ma powozy. Mieszka niedaleko. Powinien nam wynająć. Załatwię to.
Sean oddalił się a Mothman pozostał sam na sam ze swoimi myślami.
Dokładnie godzinę później, co do minuty, z Zapomnianego Jeziora wyjechały dwa powozy. Jednym z nich powoził Pierre Poitos i wiózł Aarona, Steve’a, Nikki i ciężarną Agnes a w drugim, kierowanym przez Johna Mothmana jechała Mary i Sean. Dla zachowania wszelkich pozorów detektyw jechał pierwszy. Podróżni znów czuli obserwującą ich tajemniczą istotę.
Gdy tylko przekroczyli granicę Zapomnianego Jeziora – oddzielnej części Przeklętej Doliny, bez słowa detektyw przyśpieszył batem parę koni i skręcił do Greenwood a Poitos nie zmieniając trasy podążył dalej drogą prowadzącą do Przeklętej Doliny.
Zielony Las było miasteczkiem wyglądającym jakby nie dotknęły go palce Rewolucji. Było zupełnym przeciwieństwem Zapomnianego Jeziora chociaż dzieliło ich zaledwie kilkanaście kilometrów. Tętniło życiem. Każda uliczka zapełniona była straganami, kiermaszami i ludźmi w różnym wieku. Mothman bez problemu znalazł przyzwoity motel. - Czy to bezpieczne miejsce? – zapytał Sean pomagając wysiąść matce z powozu. – Póki co jesteśmy bezpieczni ale nie wiadomo co będzie dalej. Nadal nie wyczuwam naszego obserwatora.
- Podąży za moim dzieckiem. Mamy mało czasu. Jak nie będzie miał dokąd wrócić będzie nasz. Poitos już wie jak walczyć z tym stworzeniem, które nas zaatakowało. Wie z czym ma do czynienia. My musimy zniszczyć jego kryjówkę. Wynająłem nam trzy pokoje. Przyjdźcie za chwilę do mojego i zastanowimy jak działać najskuteczniej.
Detektyw zamknął drzwi na klucz i usiadł przy stoliku. Na szczęście pokój był przytulny, jasny i elegancko urządzony. Sprzyjał rozmyślaniom. Mothman wyjął z kieszeni wycinek gazety z ogłoszeniem wynajmu domu, tego w którym mieszkał z Agnes i Poitosem w Zapomnianym Jeziorze. Nie rozpakowywał bagażu, nie wiedział czy znowu nie będzie musiał zmieniać miejsca noclegu. Mary i Sean wyszli z tego samego założenia i gdy ledwo usiadł przy biurku, usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył i wpuścił ich do środka. Mary od razu rozłożyła na biurku mapy.
- Co to? – Sean spojrzał na wycinek gazety.
- Od niej wynajęliśmy dom w Zapomnianym Jeziorze. To jedna z nielicznych starszych osób, która jeszcze żyje w tej części Przeklętej Doliny. Musimy się z nią jakoś skontaktować.
- To niemożliwe – powiedział Sean przyglądając się uważnie wyciętemu ogłoszeniu. – Dziesięć lat temu byłem na jej pogrzebie.
Mothman zbladł i opadł bezsilnie na krzesło.
- Pokażesz nam grób?
Mclean skinął głową.
- Najlepiej się rozdzielić. Póki nie jesteśmy obserwowani. Nie wiem z czym mamy do czynienia ale mam nadzieję, że nie będzie wiedziało kogo śledzić. Jeśli wybierze kogoś z nas to twoja żona będzie bezpieczna.
- W takim razie jedziemy. Zjemy coś po drodze. – Zdecydował detektyw i wyszedł z pokoju.
Cmentarz, na którym pochowana została Martha Cuthbery znajdował się na pograniczu Zielonego Lasu i Zapomnianego Jeziora. Grabarz Zielonego Lasu zgodził się wykopać trumnę z ziemi. Gdy ją otworzył, Mothman zobaczył spoczywające w niej ciało kobiety, która wynajęła mu domek. Trumna i ziemia wokół niej była nienaruszona.
- Z pewnością od dziesięciu lat nikt nie przychodził i nie ruszał tego grobowca – grabarz odpowiedział na pytanie detektywa.
- A nie dziwi pana, że ciało mimo upływu dziesięciu lat od śmierci wygląda jakby zmarła wczoraj została pochowana?
- Nie, czasem ziemia długo konserwuje.
Tak, ale nie w trumnie, pomyślał John a głośno dodał:
- Dziękujemy za pomoc. Z pewnością ma pan rację.
Grabarz zaczął zakopywać trumnę a Mothman, Sean i Mary w milczeniu wrócili do powozu.
- Co o tym myślicie? – detektyw spytał gdy tylko znaleźli się poza zasięgiem uszu grabarza.
- To nie ona – Mary zastanowiła się chwilę. – Ale może właśnie dlatego przeżyła jako jedyna dorosła. Ukryła się tam, gdzie jej potwór nie będzie szukał.
- To miejsce coraz bardziej mi się nie podoba.
- Co dalej? – Sean spojrzał na brata. – Chyba nas obserwuje.
- Działamy zgodnie z planem – powiedział Mothman i polizał grzbiety koni batem.
Sean wysiadł z powozu i, jakby nic się nie stało wszedł do swojego domu a John i Mary skierowali się w stronę jeziora. Gdy dotarli na miejsce ich oczom ukazała się brudna plaża, prowadząca do jeziora.
- Tu niczego nie ma – detektyw był zawiedziony. Zeskoczył z zydla. – Ani drzew, ani domów. Jezioro jak każde inne. – Zbliżył się do jego tafli.
- Nie wchodź do niego! – Krzyknęła za nim Mary. Wysiadła z powozu i podbiegła do syna. – Nie ufaj zmysłom. Sam zobacz.
Wyjęła z kieszeni monetę i rzuciła nią w wodę. Ku zdumieniu detektywa moneta nie zanurzyła się w odmętach. Upadając na wodę wydała z siebie dźwięk przypominający uderzenie w metal. John kucnął i dotknął dłonią zimnej twardej tafli.
- To nie woda, nie lód. To metal? – zapytał sam siebie. – Jeśli to jest dach, to musi być także wejście do tego laboratorium.
- Albo coś co je wynurzy z jego niby jeziora. Jeśli zostało ukryte, żeby przetrwało dni upadku Rewolucji to tylko po to, żeby je ponownie uruchomić w lepszych czasach – zasugerowała Mary.
Sean ledwo wszedł do resztek swojego domu dostrzegł coś, co go mocno zaniepokoiło. Dostrzegł na podłodze świeże ślady potwora. To musiało wrócić tuż po ich wyjeździe z Zapomnianego Jeziora. Stwór wiedział, że opuścili to miejsce i z pewnością zaczął ich szukać. Mclean nie wyczuł żadnej obcej obecności ani przy sobie, ani w pobliżu Johna i Mary Mothman, Znaczyło to tylko jedno – potwór podążył za dzieckiem. Sean wybiegł z domu, żeby zatrzymać detektywa ale John zdążył już pojechać nad jezioro.