Opowieści z innych światów - Mroźna Północ (Kira's version)
- Poznałabyś ich, Kiro?
- No jasne. To było wczoraj, a ja nie piłam.
Dziewczynka wzruszyła ramionami. Nagle jakby coś sobie przypomniała. Obejrzała obu przyjaciół z dwu stron. Niecałe czternaście godzin temu padli na stół, a teraz rześcy...
- Co się tak patrzysz, Młoda? - Darach położył jej na głowie rękę i zmierzwił włosy.
- Co wy tacy...? - Potrząsnęła głową, żeby zrzucić rękę przyjaciela. - Tacy trzeźwi...?
Dwain uniósł brwi.
- Chodzi ci o...? A! Rozumiem! To przez mleko Krasnodźwiedzi.
Kira przypomniała sobie, że to ten trunek, który spożywała poprzedniego dnia. Naprawdę ktoś by podał coś takiego dziecku?!
- Kira, kochanie, wróćmy do tematu. Co z tymi trupami?
Dziewczynka wstała i rozejrzała się. Same parszywe gęby. Była spostrzegawcza; praktycznie od razu wypatrzyła swoich dwóch rozmówców dnia poprzedniego. Wskazała ich Darachowi i Dwainowi. Zeskoczyła z ławki, wzięła Braciszka i Wujaszka za ręce, a następnie podeszła do tamtych.
Oni zaś, ujrzawszy małą dziewczynkę, która wskazała ich dwóm drabom, a zaraz później wstają i idą w ich kierunku. Wymienili spojrzenia i dopili piwo.
- Myśmy nawet nie tknęli waszego dzieciaka! - żachnął się jeden z nich, Krasnolud.
- Taak, tak. - Dwain machnął ręką. - Nam nie...