Opowieści podróżnika. Rozdział trzeci część pierwsza. Przed nami długa droga.
- Kurwa. No dobra, skoro on wydał swoją kasę, to ona jest teraz twoja. - Mówiąc to wskazał kuszą Ronata.
Ten wyszedł zza lady żeby dać mu pieniądze. Zauważyłem że trzyma za pasem krótki, żelazny miecz. Walimorda też to zauważył.
- Stój! - wykrzyknął. - Ręce do góry!
Wykonaliśmy jego polecenie. Postanowiłem jednak zastawić na niego pułapkę. Przybliżyłem prawą dłoń nieznacznie do rękojeści miecza.
- Ty, młody, nie kombinuj! Trzymaj ręce nisko, daleko od pasa. Myślałeś że mnie wykiwasz tym numerem.
- Tak, ale miałem też plan B.
- Facet takich rzeczy nie mówi się innym. Plan B to niespodzianka ty debilu - zaśmiał się.
Korzystając z tego że stracił na chwilę czujność wyciągnąłem miecz Ronata i szybkim cięciem zraniłem go w rękę. Co prawda z racji długości miecza nie był to groźny uraz, ale i tak kusza wypadła mu z rąk. Niestety nie spodziewałem się jego kontry w postaci lewego sierpowego. Miecz wyślizgnął mi się z rąk oraz przypadkowo nadepnąłem na kuszę. Ta wystrzeliła w kierunku Ronata. Walimorda wybiegł przerażony, a ja usłyszałem że pocisk trafił cel.
Notatka do czytelników:
Hej ludzie. Po pierwsze, publikuję rozdziały w częściach. Po prostu pisanie od razu jakiś dziesięciu stron to nie mój poziom. Poprzednie były pisane w całości dlatego że wkleiłem je z innego portalu (oczywiście jest to moja praca). Jeśli wam to przeszkadza, napiszcie. Będę wtedy stawiał rozdziały w całości, ale rzadziej. Po drugie, muszę trochę odpocząć od tej historii, już trochę mnie męczy. Ten rozdział oczywiście dokończę szybko, ale kolejne części wyjdą później. W między czasie będę pisał coś innego, sam jeszcze nie wiem co. Miłego czytania.
Slugalegionu.