Opowieść Rinoi - Południe
Po wyjściu zobaczyłam... Jego. Już serce mi biło jak cholera... Do tego przyprowadził wychowawczyni... Swoją.
- Dałabyś mu buziaka, skoro tak bardzo chce... - Zaczęła. Patrzyłam na nią przerażona. Ironia aż wypływała z ust tego chłopaka...
Pokręciłam głowa... Zaraz potem dostałam nakaz, wychowawczyni odeszła...
A on... Brutalnie zaczął mnie obściskiwać i całować...
Więcej... Nie chcę pamiętać...
Wróciłam na dyskotekę całkiem zapłakana. Nie mogłam usnąć po powrocie do namiotu, mimo iż dziewczyny mnie uspakajały jak się dało. Pamiętam jeszcze doskonale, że zmieniałyśmy się co dwie godziny na straży...
Za to ja czuwałam całą noc. Byłam kompletnie przybita i przerażona. Popłakiwałam z cicha gdy reszta dziewczyn myślała, że usnęłam skulona pod śpiworem...
Zdrzemnęłam się dopiero rano... Dziewczyny budziły mnie tylko na posiłki... Przespałam niemal cały dzień i kolejną noc.
Tamten chłopak dostał zakaz zbliżania się do mnie. Przez resztę kolonii... Nasza wychowawczyni widziała, że wzbudza we mnie strach. Przez resztę kolonii też nosiłam na ręce wstążkę. By nikt tego nie dostrzegł.
Wychowawca nigdy nie dowiedział się, co zaszło przy łazienkach... Wiedziała to tylko moja siostra...
I od niedawna jeszcze jedna osoba.
Bieszczady - Południe - 12 lat.
Rinoa