Ona
podobało się jej ojcu. Ona jednak czuła się w obowiązku to robić, bo jak sama mówiła, ona też mogła być biedna i potrzebować pomocy, tak jak one - tak naprawdę Ewina gardziła biedakami i źle ich traktowała, jakby miała do nich jakoś urazę, ale zresztą czego można spodziewać się po czarownicy? Że będzie dobra? Takie rzeczy nie zdarzają się nawet w bajkach.
- Z tobą też tak było?
- Podobnie... W każdym razie złego słowa nie mogę powiedzieć o mojej pani.
- Nie musisz się bać, że coś jej powiem. Umiem dochować tajemnicy - chociaż on mówił szczerze, ona nie wierzyła w ani jedne jego słowo. Jeszcze nie była, aż tak głupia, żeby mu wszystko mówić, chociaż bardzo pragnęła. Zdawała sobie sprawę z tego, że i jemu mogła grozić śmierć, jeśli ten porzuci Ewinę. Porzucona czarownica, to wściekła czarownica. W takim stanie jest zdolna do wszystkiego, nawet do zabicia ukochanej osoby. Patrząc wstecz Kalina wątpiła, aby ona kiedyś kogokolwiek kochała oprócz siebie.
- Wierze, ale ja nie mam powodów, aby kłamać. Jak Wasza Łaskawość bliżej pozna moją panią, sam się przekona, jaka jest dobra i kochana. Takich kobiet jest już mało na tym świecie - Filip wierzył w każde jej słowo, ale fakt, że służąca unikała jego spojrzenia doprowadzał go do szału. Nie zamierzała nawet na chwilę usiąść, tylko chodziła w to i z powrotem, udając, że coś robi. Miał wrażenie, że ona rozmawia z nim z przymusu i gdyby mogła, już dawno by od niego uciekła. Dziwiło go to, gdyż był przyzwyczajony, że kobiety zabiegają o jego towarzystwo i zawsze będą go adorować, a tymczasem trafił mu się wyjątek. Ta sytuacja bardzo mu się nie podobała, ale chcąc nie chcąc musiał się do niej przyzwyczaić ze względu na przyszłe życie z Anną.
- Pewnie Anna jak każda kobieta lubi bale i chodzenie na zakupy.
- Z tym bym nie przesadzała. Moja pani rzeczywiście lubi zakupy, ale z balami jest wręcz odwrotnie.
- Dlaczego?
- Bo ona lubi się bawić tylko w sprawdzonym towarzystwie, najlepiej ze znajomymi. Obcy trochę ją peszą i z dystansem podchodzi do nowo poznanych ludzi, bo...
- Bo boi się, że ktoś ją zdemaskuje i doniesie o jej wyjątkowości czarownicy - dokończył za nią, a ona z trudem udała, że jest zdziwiona. Przecież wczoraj wieczorem widziała ich razem w ogrodzie, ale dla dobra sprawy musiała udawać. Kiedy ona milczała, on kontynuował - Nie musisz udawać, że nie wiesz, o co chodzi. Chcę, żebyś wiedziała, że ja o tym nikomu nie powiem - podszedł do niej. Kalina stała w oknie i obserwowała, co się dzieje na zewnątrz. Do oczu cisnęły jej się łzy. Też by chciała, aby Filip i nią tak się interesował, ale niestety nie miała na co liczyć. Kiedy znalazł się tuż obok, miała ochotę się do niego przytulić i poczuć się bezpieczną i kochaną w jego ramionach. Jego głos sprowadził ją do rzeczywistości - Piękny widok.
- Tak.
- Wiem, że nie powinienem się o to pytać, ale jak Anna to wszystko znosi? No wiesz, te ukrywanie się.
- Jest bardzo dzielna. Widać, że cierpi, ale za wszelką cenę to ukrywa. Jej marzeniem jest, aby moc przestać się ukrywać i być wolną. Chciałaby być szczęśliwa, ale wie, że to nigdy nie będzie jej dane - mówił o sobie. Doskonale wiedziała, że Ewina opowiadając Filipowi o sobie, mówiła o Kalinie. Tak więc czarownica przejęła jej życie, życie, które ona by miała, gdyby nie porwanie i śmierć ojca. Co za ironia losu!
- Mogę cię zapewnić, że przy mnie jej marzenie się spełni. Zrobię wszystko, aby już nie cierpiała.
- To... to dobrze - oznajmiła i nagle zbladła. Z dołu patrzyła się na nich sama zainteresowana, która wraz z Arią i królem właśnie wróciła do zamku. Chociaż na jej twarzy widoczny był uśmiech, Kalina wiedziała, że pod nim kryła się wściekłość. Dziewczyna natychmiast zamknęła okno i ruszyła w stronę drzwi - Przepraszam, ale mam jeszcze wiele do zrobienia.
- Dziękuje ci za tą rozmowę... Jak właściwie masz na imię?
- Kalina - i już jej nie było. Ruszyła korytarzem do schodów i zeszła po nich. Chciała skr