OGRODNICZKA
- Ja im jeszcze pokaże . Cóż – pomyślała Biorę los we własne ręce.. Podczas codziennych obowiązków w tym mycia zębów i od czasu do czasu golenia nóg, oraz prac w ogrodach czytała przychodzące wiadomości tekstowe w swoim telefonie. Posiadła doskonała umiejętność nie mylenia się z odpisywaniem do konkretnych odbiorców. Dokonanie wyboru nie było łatwe. Zasadniczym priorytetem było to, by mechaniczny koń potencjalnego księcia nie był biały – białe szybko się brudzi , ale czarny. Ponadto musiał być przystojny, by szlag trafił inne Ogrodniczki. Wysportowany, nawet emeryt - najlepiej łyżwiarz figurowy . By można było dokonać prezentacji bez zażenowania, by płynął chodnikami miasta jak po tafli lodu. By zakręcał piruety , robił podwójne Axle i , Hamburgery czy jak to się nazywa Nieważne . Ważne by idąc z Nim nawet Matka Chrzestna Ogrodniczki popadła w stan transu jak u Kopciuszka po odnalezieniu pantofelka .A dokonać tego trzeba w wiosenny dzień , w godzinach szczytu gdy cała stolica i inne Ogrodniczki dokonują zakupów, i krążą wielokrotnie tymi samymi ulicami. Taki bowiem panował tutaj zwyczaj. A i musiał czarować swoją subtelnością , choćby udawaną, - i nie za mądry, żeby za dużo głupot nie naplótł. Mądry królewicz to same kłopoty.
Ilość miejsc w jakich zaprezentowała siebie w nowej technologii zwanej Internet była przeogromna.
- może Mnie za dużo? , e tam chyba nie , od przybytku głowa nie boli. Po za tym miała świadomość , że przy jednej dziurze i kot nie wyżyje , więc trzeba działać wielo torowo. Ale tak by potencjalni kandydaci –Królewicze nie wiedzieli nic o swoim wzajemnym istnieniu.
Zaczęła inwestować w słowa. Odpisywała intensywnie do łysych do czupryniastych , do młodych do starych , do chudych do grubych , do takich sobie i mniej takich sobie .Aż pewnego dnia po licznej korespondencji jakiej by Poczta Polska nie przerobiła w pół roku dokonała wyboru. Był niemal ,że idealny.
Czas na pierwszą randkę.
Królewicz z nieodległych jej stron , Z księstwa poziomek. .Przyjechał na bardzo ładnym Rumaku, tylko do cholery białym , przez którego już na wstępie Ogrodniczka nie miała dobrego humoru. Jak wiadomo bowiem, biały kolor szybko się brudzi. Królewicz zrozumiał błąd i po krótkim namyśle oddał konia do myjni, a sam został na rum z herbatą, bo i tak nie miałby co robić a Ogrodniczce nie wypadało w sposób niegrzeczny wyprosić gościa. Czuła się niezręcznie ale, że lubiła teatr wiedziała jak grać Po jakimś czasie gdy wyłuszczyła Królewiczowi , ze po pierwsze nie ma czarnego mechanicznego rumaka, po drugie poziomki to nie ogrody , po trzecie ,że jak pisał z Nią - wydawał się inny , po czwarte nie jest łyżwiarzem figurowym , po piąte lubi pierogi, po szóste nie bardzo się nadaje do prezentacji w stolicy w sposób dynamiczny, ale za to doskonale oddający istotę sprawy kazała Księciu opuścić pomieszczenie., a następnie strzepała jego łupież ze swej szaty , wykasowała chłopca z telefonu i swej pamięci i zapomniała o całym zajściu.