Odwrócony cz.2
Po dwóch latach odsiadki i szybkim nauczeniu się sztuki rozmów między wierszami, Tomek otrzymał wiadomość. Po kilku dniach został wezwany na widzenia. W pokoju, w którym odbywały się takie właśnie spotkania ujrzał zupełnie obcego mężczyznę. Nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek go widział. Był to wysoki, barczysty brunet. Przedstawił się, jako Scorpion. „ Co za wymowna ksywa” – pomyślał chłopak. Jego ubiór również nie pozostawiał niczego do życzenia. Czarny elegancki garnitur uwydatniał jego sylwetkę i nadawał mu powagi. Twarz stalowa, ale przyjazna. Owy człowiek wytknął mu jego wszystkie występki. Wyglądało to, jak bilans plusów i minusów. Kończąc swego rodzaju kazanie dał mu do zrozumienia, że może i powinien mu zaufać. Tomek, znajdując się w więzieniu, wiedział, że nie zniesie jeszcze dwunastu długich lat odsiadki. Tak więc niesiony licznymi wątpliwościami zaufał nieznajomemu.
W dniu, kiedy okazało się, że chłopak może wyjść na wolność, słońce wreszcie zaświeciło nad głową mężczyzny. Wreszcie mógł wrócić do domu, wyspać się spokojniej i mieć poczucie, że nikt nie przyjdzie do jego celi. Pozostał jednak niesmak i koszmary powracające nocą. Nie było nocy, by nie zbudził się z krzykiem. Przez te lata nadal nie dawało mu spokoju to, kto mógł go tak wpakować w tarapaty.
Czas mijał. Dni zmieniały się, jak w kalejdoskopie, a on czuł jedną tylko potrzebę poznania swoich pseudo przyjaciół. Człowiek, który pomógł mu wydostać się z tego bagna okazał się „łebskim gościem”. Pomógł mu nie tylko wyjść z więzienia, ale i wskazał jego oprawców – ludzi, którzy nie mrugnęli okiem, by zepsuć mu życie.
To Scorpion w tamtym czasie był podporą chłopaka. Wspierał go, pomagał, pokazał swoją naturę. To on został jego przyjacielem, podczas, gdy reszta się od niego odwróciła. Był to człowiek nie tylko tajemniczy, ale i inteligentny. Swoim ilorazem inteligencji przewyższał każdą osobę, jaka mężczyzna znał. Chcąc wyciągnąć coś ze znajomości z nim można było stać się bogatszym o nową wiedzę.
Wreszcie nadszedł czas zemsty, spotkania z przeszłością. Na ten czas czekał długie lata. Ponownie, jak tamtego wieczoru zabrał swoją małą przyjaciółkę i ruszył w miejsce wcześniej wskazane przez przyjaciela. Na miejsce dotarł szybko. Bez zawahania wyszedł z auta i skierował się w kierunku swoich wrogów. Podchodząc bliżej patrzył na ich miny. Jeśli wierzyć w przysłowie „strach ma wielkie oczy” – takie właśnie oczy mieli owi mężczyźni.
- T-t-ty żyjesz? – spytał jeden z nich. Nie było już czasu na odpowiedź. W dłoni Tomasza zabłysła jego błyskotka. Bez zawahania pociągnął za spust. Jedna, druga kula wyleciała z lufy, lądując w ciałach obu mężczyzn. Dwa bezwładne, jak manekiny, ciała wylądowały na ziemi. Wokół nich sączyła się krew, powiększając swoją objętość z każdą sekundą. On natomiast odwrócił się i odszedł.
Odwrócony rozliczył się z przeszłością. Myślał, że w ten sposób zapomni. Rachunki załatwione można zapomnieć…